Kolejny tom przygód Dogmana to jeszcze jedna porcja
szalonej rozrywki dla całej rodziny. Rozrywki absurdalnej, często pozbawionej sensu,
ale oferującej oczyszczający śmiech. I naprawdę dobrą zabawę, pełną popkulturowych
nawiązań i odniesień.
Akcja, jak zawsze, opowiada nam dwie historie.
Pierwsza z nich to losy znanych z „Kapitana Majtasa” George’a i Harolda, którzy
postanawiają zacząć sprzedawać nowy numer swojego komiksu w… galerii handlowej.
Nie są jednak świadomi, że jest to zakazane. Czy i tym razem im się upiecze?
A co tam u bohatera ich komiksów, Dogmana? Z okazji
dnia szefa szef ma doczekać się uczczenia, jako najlepszy szef. Dogman jednak
znów zaczyna rozrabiać i to do tego stopnia, że burmistrz ma dość. Czym to się
kończy? Utratą pracy i odznaki. Ale czy nadziei? Zło nie śpi, problemy nie
znikają, a na dodatek pojawia się… Kotman?
Świat popkultury pełen jest psich bohaterów. Tak
samo i świat komiksu. Bardziej, jako bohaterów drugoplanowych (Oddie z „Garfielda”,
Krypto – pies Supermana czy Pluto z komiksów o Myszce Miki), ale jednak. Dogman
nie jest więc najbardziej oryginalnym herosem (chociaż jego geneza należy do
jak najbardziej oryginalnych), ale na pewno należy do najbardziej szalonych.
Jego przygody to bowiem czysty absurd, niedbający o logikę, ale dzięki temu nie
znający też granic innych, niż wyobraźnia jego autora.
Całość to więc ciąg gagów, przygód, nie zawsze
powiązanych ze sobą smyczą ciągu przyczynowo-skutkowego, ale w tym świecie coś
takiego nie jest potrzebne. Pilkey, swoim zwyczajem, bierze na warsztat całą
masę popkulturowych odniesień, tak do klasyki (tytuł), jak i współczesnych
dzieł („Gwiezdne wojny”), przepuszcza je przez filtr niegrzecznej wyobraźni
dziecięcych bohaterów i serwuje, jako coś, co ma nas bawić, ale mimo głupkowatego
humoru, pozostawać niegłupie. I takie właśnie jest.
Owszem, całość udaje dzieło stworzone przez dzieci,
jest więc odpowiednio proste, także pod względem graficznym, gdzie cartoonowść
jest skrajnie prosta, ale ma swój urok. Szczególnie, jeśli chodzi o udany
kolor, oferujący całkiem ciekawy klimat szczególnie w drugiej, mroczniejszej
części albumu.
Reasumując, każdy fan „Kapitana Majtasa” i
podobnych klimatów znajdzie tu coś dla siebie. „Dogman” to kawał dobrej serii komiksowej,
którą przyjemnie się czyta. Niezobowiązującej, ale posiadającej swój urok. A
jeśli będzie Wam mało, pozostaje czekanie nie tylko na kolejne części, ale i na
filmową adaptację, która jest już planowana.
Dziękuję wydawnictwu
Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz