Gigant Poleca 230: Wielki mecz – Andrea Freccero, Pietro Zemelo, Andrea Ferraris, Giuseppe Zironi, Marco Gervasio, Giorgio Cavazzano, Roberto Moscato, Roberto Vian, Riccardo Pesce, Federico Bertolucci, Antonello Dalena i inni

GIGANT NA LATO

 

Nowy „Gigant poleca” pojawił się niedawno na polskim rynku. W sam raz na wakacyjne miesiące, by młodym (ciałem i duchem) miłośnikom kaczek porcję komiksów. Czy jest to tom wakacyjny? Nie, ale nie jest to również tom stricte sportowy, czego można by się było spodziewać po okładce, więc na każdego miłośnika obrazkowych historii i kaczkach i myszach czeka tu solidna porcja dobrej, różnorodnej zabawy.

 

Zatem, co znajdziecie w tym tomie? Na dobry początek czeka nas sportowa historia o meczu. Potem czeka nas m.in.. wyprawa wraz z przodkami Mikiego i Goofy’ego po Ameryce początków ubiegłego wieku. Pojawi się też nowa historia o Superkwęku, Donald, Sknerus i siostrzeńcy wyruszą na poszukiwania skarbu ukrytego w pewnym niewidzialnym miejscu, a Głodzilla, czyli gigantyczny Gęgul, stanie się zagrożeniem dla Kaczogrodu, które trzeba będzie nakarmić! Do tego miki stanie do kolejnego starcia z Fantomenem, wyprawa do parku rozrywki i na letni weekend! A to wcale nie koniec!

 

Kolejny „Gigant” to kolejna porcja różnorodnych komiksów dla młodych czytelników. Są tu rzeczy sportowe, jest superbohaterska historia, są też letnio-wakacyjne historie, w tym przygodowe, do tego szczypta fantastyki czy kryminały, a wszystko to podlane solidną dawką humoru i nienachalnego dydaktyzmu. Jest tu też coś z satyry na współczesność, jest też nieco popkulturowych odniesień, a wszystko to w czasem krótkich, czasem dłuższych historyjkach, które czyta się przyjemnie.

 

Do tego niektóre z tych historii robili naprawdę znakomici artyści, ci typowo związani z Kaczkami i Myszami (Cavazzano), jak i nie (Antonello Dalena, znany z „Ernesta i Rebeki” czy serii „Smerfy i świat emocji”). Scenariusze są udane, fabuły pozbawione dłużyzn, a szata graficzna, cartoonowa i kolorowa, miła dla oka.

 


I nie można też zapomnieć o wydaniu. Za niespełna szesnaście złotych (a jeśli kupujecie np. na stronie wydawcy czy w prenumeracie, cena jest jeszcze niższa) mamy 250 stron, całkiem dobrze wydanych, w poręcznym tomiku w sam raz do zabrania ze sobą na wakacje. Poza tym, co muszę nadmienić, samo wydanie nie zmieniło się od kilku dekad publikowania serii nad Wisłą. Ba, tu nawet zapach druku jest ten sam, jak wtedy, gdy „Giganty” czytałem ćwierć wieku temu i przyznam, że kiedy otworzyłem paczkę z nowym tomem i poczułem tę woń, wróciły do mnie wspomnienia dawnych czasów.

 

Słowem podsumowania, polecam. Przygody disnejowskich Kaczek, mimo zalewu tytułów, to wciąż najciekawsze i najlepsze komiksy dla dzieci na polskim rynku. A „Gigant” to dobry – tak zawartościowo, jak cenowo – produkt na sam początek poznawania tego świata.

 

Dziękuję wydawnictwuEgmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji i przy okazji przypominam Wam o prenumeracie. Jeśli lubicie Kaczki, warto rozważyć taką opcję, bo możecie mieć „Giganta” z dostawą do domu i to w kwocie niespełna 66 zł za 1500 stron komiksu, więc chyba nie ma się nad czym zastanawiać. Po szczegóły odsyłam pod adres: https://prenumerata24.pl.


Komentarze