„Jak pisać” Stephena Kinga, książka, która swego
czasu była niemal niedostępna na polskim rynku (sam jedno z jej pierwszych
wydań dodawałem właściwie przypadkiem), powraca w nowej edycji. Ci, którzy
jeszcze jej nie czytali, powinni koniecznie to zrobić. Na tych, którzy czytali,
czeka tu powraca nowego materiału. Tak czy inaczej, jeśli jesteście fanami
Kinga albo chcecie aspirować do miana pisarzy, to publikacja dla Was.
Kinga autobiografia i nieco poradnika dla pisarzy -
tak najkrócej streścić można zawartość tej książki. Książki bardzo ważnej dla
fanów Króla, ale nie szczególnie dla tych, którzy sięgną po nią, by nauczyć się
pisarskiego rzemiosła. Przedstawia wspomnienia legendarnego autora, jego porady,
proces tworzenia i materiały dodatkowe.
Styl jest tu lekki i przyjemny i nie ma nawet co
rozwodzić się nad nim, jako że styl Kinga znają wszyscy, którzy choć raz mieli
z nim kontakt. Treść jest tu przedstawiona skrótowo, autobiografia obejmuje
głownie okres alkoholizmu i narkomanii Kinga, który skończył się mniej więcej
po napisaniu „Misery”, choć dostajemy też dodatek w postaci szczegółowego opisu
wypadku Kinga, który zmienił całą jego twórczość. Poradnik tez nie jest tu
rozwleczony, ani tym bardziej wyczerpujący. King podaje kolejne przykłady jak
usprawnić swą prozę bardziej w formie wspominek tego, co sam robił, niż w
formie realnie podręcznikowej. Tworzy to złudzenie lekkości, ale zarazem uczy
czegoś, choć niestety nie jest tego wiele. Na pisanie metod jest wiele i każdy
powinien wypracować sobie własną, a nie czytać tego typu poradniki. Ktoś, kto
chce pisać, bowiem, może poczuć się zobowiązany do powielania schematów Kinga
skoro ten tak każe, przez co zamiast zyskać coś, co może mu się przydać,
najpewniej wiele straci. Sam King zresztą zauważa o szkodliwości chociażby
kursów pisarstwa, a sam zarazem stara się taki kurs przeprowadzić.
Niemniej kilka można tu znaleźć pożytecznych rzeczy,
jednak do porad Króla radze podchodzić z dystansem. Nikt bowiem nie nauczy Was
pisania, a wszelkie porady mają dwie strony i pomagając szkodzą zarazem. Nie zmienia
to jednak, że jest to ciekawy wgląd w proces twórczy jednego z najciekawszych i
najbardziej poczytnych współczesnych pisarzy.
Wielu czytelników narzekało swego czasu na część o
zasadach pisowni i to, że nudziła opowiadając o języku angielskim, nam zupełnie
nie potrzebnym. Mnie bynajmniej nie nudziła, może, dlatego że z angielskim
jestem obeznany, ale wątpię by dla kogokolwiek poza malkontentami była to część
nudna czy nieprzydatna. Naprawdę.
I cóż pozostaje mi dodać na koniec. To dobra książka,
nie do końca spełnią, ale i tak warta poznania i polecenia. Czytacie Kinga? Musicie
poznać i to dzieło. Piszecie? Zajrzyjcie i zobaczcie, jak robią to inni. Czytaliście?
To czeka tu na Was ok. 50 stron nowego materiału: uzupełniona lista lektur
polecanych przez Króla Horroru, tekst syna autora, Owena Kinga, o nagrywaniu
dla ojca audiobooków i całkiem rozległy wywiad, który drugi syn Kinga, Joe Hill
(znakomity autor horrorów) rozmawia z ojcem. Jest więc co poczytać, nawet jeśli
już znacie tę pozycję.
Recenzja opublikowana także na portalu Kostnica.
Komentarze
Prześlij komentarz