Usagi Yojimbo Saga, tom 8 - Stan Sakai

USAGI W DRODZE


Seria o „Usagim Yojimbo” powoli zbliża się do końca. Owszem, nie będzie to koniec przygód naszego dzielnego samuraja, jednak skończą się zbiorcze wydania, bo na razie zabraknie na nie materiału. I to razem z dodatkowymi tomami, które też zostaną zebrane w te pokaźne tomiszcze. Szkoda, bo chociaż seria ma swoje minusy, to kawał bardzo dobrej rozrywki, którą znakomicie się czyta i warta jest poznania, czy lubicie podobne komiksy, czy nie.

 

Losy Usagiego i inspektora Ishidy znów się przetną, by obaj mogli wyjaśnić zagadkę podwójnego morderstwa oraz pewnego przeklętego malowidła. Złodziejka Kitusne też pojawi się na drodze naszego długouchego samuraja, a jakby tego było mało, także Chizu pojawi się po to, by wciągnąć go w ich sprawy. Ale to sprawy wykraczające daleko poza pojmowanie Usagiego, bo mające znaczenie dla całej Japonii! A to przecież jedynie fragment tego, co na niego czeka.

 

Pisać, jaki jest „Usagi Yojimbo”, po dziesięciu ponad pięćsetstronicowych tomach, chyba mija się z celem. Każdy, kto miał przeczytać tę serię, już to zrobił i wyrobił sobie o niej zdanie, zwłaszcza, że jest na polskim rynku już dwadzieścia lat, ale spróbujmy, by sprawiedliwości stało się zadość. A zatem, jaki jest „Usagi Yojimbo Saga”? Nie ma co ukrywać, że to seria specyficzna. Jej autor, urodzony zresztą w Japonii, choć wychowany już w USA, pełnymi garściami czerpie z mangowej estetyki i bogactwa azjatyckich legend oraz historii. Jego pochodzenie i wychowanie pozwoliło mu spojrzeć na komiksy japońskie i amerykańskie z pewnego dystansu i stworzyć coś, co bardziej przypomina hołd złożony mangom, niż cokolwiek innego. Nie będę ukrywał – pisałem to zresztą nieraz – że gdyby to była opowieść graficzna z Kraju Kwitnącej Wiśni, wyszłaby pewnie lepiej, ale i tak „Usagi” jest rzeczą bardzo dobrą.

 


A jaki jest ten tom? Taki sam, jak poprzednie. Stan Sakai z zadziwiającą konsekwencją, trzymając się jednego poziomu, snuje rozległą sagę o podróżowaniu przez feudalną Japonię, walczeniu o sprawiedliwość i szukaniu swojego miejsca. Odtwarza tu samurajskie legendy, bawi się przypowieściami i plącze relacje, między bohaterami, którzy potrafią na łamy serii powrócić po latach. Wszystko to ma swój niespieszny rytm, mimo dynamicznych scen walki, jakiś spokój emanujący ze stron u niezaprzeczalny urok, balansujący na krawędzi oddzielającej dziecinne opowieści i baśnie, od legend i historycznych dzieł dla dorosłych.

 

Do tego mamy ujmujące w swej prostocie ilustracje, interesujący klimat i świetne wydanie. Grube tomy w dobrej cenie stają się ozdobą biblioteczki, kto szuka dobrego mangowego komiksu – ale nie mangi – albo kto lubi azjatyckie legendy i samurajskie klimaty, niech sięgnie, to lektura dla niego.

 

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze