Jujutsu Kaisen #2 – Gege Akutami

NASTOLATKI KONTRA ZŁO

 

„Chainsawman” to jeden z tych niepozornych shounenów grozy, który całkowicie mnie kupił i urzekł, choć na pierwszy rzut oka wydaje się niemal idiotyczny. „Jujutsu Kaisen” bardzo mocno mi go przypomina: i tematyką, i wykonaniem. Owszem, to przygody „Człowieka Piły Mechanicznej” są tymi lepszymi, ale i tak niniejszy tytuł jest całkiem udany i wart poznania, jeśli lubicie takie właśnie klimaty na stylu szkolnego życia, horroru i bitewniaka.

 

Walka licealistów ze złem trwa!

Tym razem Itadori i reszta jego kolegów z tokijskiego Technikum Jujutsu, muszą stawić czoła… Przeklętemu Łonu, które pojawia się w zakładzie poprawczym dla nieletnich. Ocalić trzeba znajdujące się tam osoby, ale szybko okazuje się, że wróg przemienia się w ducha rangi specjalnej. A z atakami kogoś takiego nasi bohaterowie mogą nie mieć szans. Tu nie obędzie się bez oddania ciała Sukunie, by pokonał przeciwnika, ale czy to wystarczy?

 

„Jujutsu Kaisen” to kolejny z długiej tradycji shounenów, które sławę zdobywają na kopiowaniu gatunkowych schematów. I nie ma w tym nic złego, tak egzystuje cała popkultura, o ile robi się to w dobry sposób. A jak jest w tym przypadku? Nieźle. Nie wybitnie, bo na tle „Chainsawman” nie wypada tak dobrze, jakby mogło, ale na pewno nadal w przyjemny i atrakcyjny szczególnie dla nastoletnich odbiorców sposób.

 


Bo „Chainsawman” to seria skierowana do starszych odbiorców. Bardziej mroczna, krwawa, ze sporą dozą erotyki. „Jujutsu Kaisen” jest lżejszy, prostszy, choć należy jednocześnie pamiętać, ze więcej w nim dialogów i tekstu jako takiego. Oczywiście to przede wszystkim komiks akcji połączony ze szkolnym życiem, ma też w sobie nieco mroku, a także postacie. Prosto skrojone, ale wyraziste, jak na szonena przystało, a fabuła jest niewymagająca, a zarazem całkiem ciekawa i niepozostawiająca miejsca na nudę.

 


Szata graficzna? Choć bardziej złożona od „Chainsawmana”, także i tu wygląda, jak w tamtej mandze. A zarazem pozostaje prosta, niechlujna… ale to właśnie do tej opowieści pasuje. Bo to taka trochę brudna, trochę niechlujna, znajoma z różnych stron seria. Dla fanów gatunku, dla miłośników takich klimatów, ale i tych, którzy zawędrują tu przypadkiem, bo coś ich zaciekawiło.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostepnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze