Jedenasty tomik „Kakegurui” to kolejna część
pokazująca nam, że ani twórcom nie kończą się pomysły, ani seria nie traci
swojej jakości, ani tym bardziej napięcie panujące na stronach nie spada ani na
chwilę. Kiedy sięgałem po ten tytuł, nie spodziewałem się, że będzie tak
znakomity. A teraz nie mogę się od niego oderwać i wciąż czekam na kolejne
tomy.
Walka o władzę w szkole trwa! Wielkie wybory przeprowadzane
za pomocą gier hazardowych to okazja do walk, jakich miejsce to dawno nie
widziało. Jedni, jak Yumeko Jabami, robią to dla czystej przyjemności hazardu,
ciesząc się dreszczem, a nie zaprzątając sobie głowy wygraną czy przegraną. Ale
są też tacy, którzy chcą zwyciężyć albo zrealizować swoje cele. Właśnie do nich
należy Ririka, która spełnia obietnicę stając do walki z Nozomi ze Stu
Żarłocznych Rodzin. Ale w cieniu wyborów coś się dzieje. Czy możliwe jest, że
gdy gra w wojnę nabiera tempa, za kulisami toczy się intryga, jakiej nikt się
nie spodziewał?
Czytając „Kakegurui” łatwo jest tak dać się porwać
całej opowieści, napięciu i emocjom, że można zapomnieć docenić jedną zasadniczą
rzecz: pomysłowość. Bo zobaczcie, jak dużą inwencję ma scenarzysta, skoro wymyśla
tyle najróżniejszych gier? Bierze często proste, znane nam zasady i wykręca je
tak, by budziły jak najwięcej ekscytacji, zaskakiwały i jednocześnie
intrygowały tak, że czytelnik chciałby zagrać w te same gry, co bohaterowie. I może,
bo zasady są wyłożone w jasny sposób, a jakby coś budziło wątpliwości, mamy
przecież całe rozgrywki rozpisane na setki czasem stron, więc możemy wszystko
obserwować, śledzić i uczyć się jeszcze lepiej. A że scenarzysta ciągle wymyśla
nowe tego typu rzeczy, trzeba docenić jego wysiłek i pomysłowość.
Ale poza tym należy docenić też to, w jaki sposób
udaje mu się angażować nas w wymyślone gry, które przecież mają jasno ustalony wynik,
wywoływać w nas niepewność czy napięcie. I to większe, niż w thrillerach,
jakich pełno na rynku czy dynamicznym kinie akcji. Zresztą dynamiki, mimo nieruchomych
przecież obrazków, też tutaj nie brak, chociaż seria dzieje się w zamkniętych
pomieszczeniach, gdzie bohaterowie rozmawiają czy zagrywają karty bądź inne
niezbędne w danej rozgrywce rzeczy. A skoro już jesteśmy przy rysunkach, to te
są znakomite. W swej prostocie bardzo przyjemne, odpowiednio ekspresyjne –
szczególnie w mimice – mimo czystej, sterylnej wręcz kreski i tak mroczne, jak
wymaga tego fabuła.
Reasumując, kawał bardzo dobrego komiksu. Komiksu dla
miłośników hazardu i towarzyszącego mu dreszczyku emocji, jak i tych, którzy za
tego typu rozrywką nie przepadają, ale lubią opowieści raczące ich napięciem,
dobrym tempem i wciągającą fabułą, gdzie nic nie jest pewne, a zabawa stoi na
wysokim poziomie. w życiu nie bawiłem się tak przy żadnej opowieści o
hazardzie, jak bawię się czytając tę mangę, dlatego polecam gorąco.
W wydawnictwu
Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz