Wujek Sknerus i Kaczor Donald #8: Ucieczka z Zakazanej Doliny - Don Rosa

KACZKI, PRZYGODY I… CZARNY RYCERZ

 

Na polskim rynku mamy wiele świetnych serii komiksowych. Klasyka, którą każdy znać musi, nowe, ale warte poznania hity, wznowienia wybitnych dzieł czy polskie wydania oczekiwanych od lat czy dekad dzieł. Świetnymi tytułami można by sypać, jak z rękawa, ale jednym z najlepszych bezwzględnie jest seria „Wujek Sknerus i Kaczor Donald”, zbierająca w porządku chronologicznym wszystkie kacze komiksy Dona Rosy. I, owszem, można powątpiewać, że skierowane głownie dla dzieci krótkie komiksy humorystyczne mogą być czymś tak wielkim, ale wystarczy dać im szansę, by przekonać się, z jak rewelacyjnym tworem mamy tu do czynienia.

 

A co konkretnie oferuje nam ten tom? Sknerus znów robi interesy, a Donald pakuje się w kłopoty, które rzucą naszych bohaterów w podróż do Zakazanej Doliny. Do tego pojawia się tajemniczy Czarny Rycerz, złodziej, który chce okraść naszego najbogatszego kaczora świata. Poza tym nasze dzielne kaczory wyruszą na poszukiwanie skarbu Holendra i źródeł Kalevali, a także odkryją przed nami kolejny z epizodów z przeszłości Sknerusa, pokazujący nam, jak z kowboja został… kapitanem statku!

 

Jeśli chodzi o tomy kolekcji „Wujek Sknerus i Kaczor Donald” to ten należy do zdecydowanie lżejszych i prostszych z nich. Nie ma tu tak wybitnych dzieł takich, jak „Życie i czasy Sknerusa McKwacza”, nawet mimo dodatkowego rozdziału tej sagi, nie ma też tak odkrywczych historii, jak te z poprzednich albumów. Ale i tak jest rewelacyjnie. Bo Rosa nadal jest niesamowicie pomysłowym twórcom, który kocha zarówno przygody, historię i podróże, jak i fizykę i ogólnie szeroko pojmowane nauki ścisłe. Dzięki temu proste opowieści dla dzieci o przygodach poszukujących skarbów kaczek, zyskują drugie dno, mnóstwo intrygujących elementów i dojrzałość, jakiej nie spotykało się nawet u Barksa, ojca większości z tych postaci.

 


A skoro o Barksie mowa, Rosa jak zwykle tworzy opowieści kontynuujące jego kultowe dzieła, robi to jednak w sposób, który nie wymaga od czytelników ich znajomości. Jednocześnie dorzuca coś do mitologii od siebie – choćby postać Czarnego Rycerza, który w Polsce znany był z drugiego komiksu o jego przygodach, a teraz w końcu mamy okazji przeczytać skąd on się wziął i jak wyglądało to pierwsze starcie. Do tego uzupełnia wszystko wyśmienitymi rysunkami, pełnymi detali i smaczków, a także materiałami zza kulis powstawania wszystkiego.

 

W efekcie w ręce czytelników trafia kolejne rewelacyjne dzieło. Dzieło, które bawi, uczy, wciąga, a dorosłych potrafi zachwycić trafnością czy satyrą. W skrócie, wspaniała (i wspaniale wydana) lektura dla całej rodziny. Coś, co czyta się z zachwytem i do czego chce się wracać. Ja sam większość dzieł rosy wydanych po polsku czytałem po kilka-kilkanaście razy, wciąż z ochotą do nich wracam i wiem, że jeszcze nie raz ponownie je przeczytam.

 

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze