Ecie-Pecie o wszechświecie, wynalazku i komecie – Tadeusz Baranowski

ECIE-PECIE NA (PONAD) TRZYDZIESTOLECIE

 

Wznawianie komiksów Tadeusza Baranowskiego przez wydawnictwo Ongrys, które nazwę zaczerpnęło nomen omen z jego dzieł, trwa. Żelazna klasyka już za nami, kilka mniej oczywistych dzieł także, nadszedł więc czas na powrót opowieści, która dotąd nie została zebrana w jednym tomie. A teraz trafia w ręce czytelników właśnie w takiej formie, dając szansę poznania wszystkim tego mało znanego, ale jak zawsze udanego dzieła jednego z najlepszych rodzimych artystów komiksowych.

 

Witajcie we wczesnym Średniowieczu. Jak to w Średniowieczu bywało, masa tu zabobonów i okrucieństwa. W takim świecie przyszło żyć skośnookiemu Okiemu, dziecku z wielkim talentem do konstruowania wynalazków wyprzedzających jego czasy o całe wieki. Skonstruowany przez niego Sonik – Pana Sonik – sztuczny chłopiec, staje się początkiem szalonej przygody, gdy Oki wraz ze swym mistrzem kowalstwa, u którego pracuje, ruszają w kraj pokazywać swoje dziwy!

 

Po raz pierwszy fragmenty tej opowieści pojawiły się w roku 1989 w magazynie „MY”. Kilka kolejnych plansz czekało na czytelników w „Juppi” 2/1990 aż wreszcie w tym samym roku, nakładem wydawnictwa Story „Ecie-Pecieo wszechświecie, wynalazku i komecie” (które teraz czeka na Was w TaniejKsiazce) zagościło w formie dwóch albumów. I z tych albumów pochodzą właśnie dwa warianty okładek z jakimi kupić możemy niniejsze zbiorcze wydanie, które ukazuje się po ponad trzech dekadach. To tyle, jeśli chodzi o historię, przejdźmy do samego albumu.

 

Jeśli chodzi o treść, zwartość i wykonanie całości, to mamy tu komiks typowy dla autora pod każdym względem. Czyli dokładnie taki, jakiego oczekujemy i chcemy. Co to znaczy? Opowieści, które nadają się dla każdego i przedstawiciele każdej grupy wiekowej odnajdą w nich inne, przemawiające do nich właśnie rzeczy. Przekraczający granice absurdu i logiki humor (choć w tym komiksie, jakby nieco łagodniejszy), inteligentne zabawy słowne i szalony scenariusz. Do tego przygody, ciekawa akcja, zabawa schematami i wszelkiej maści elementami (tu histerycznymi), połączona z puszczaniem oka do dojrzałego odbiorcy, który zrozumie ich znaczenie.

 

Tradycyjnie świetna jest również strona graficzna, nawet jeśli wydaje się odrobinę prostsza, niż zazwyczaj. Rozpoznawalne na pierwszy rzut oka rysunki, obłe kształty, wiele szczegółów przy zachowaniu prostoty i świetne barwy składają się na przyjemny dla oka, budzący sentyment obraz całości. Bardzo przyjemnie się na to patrzy, miło ogląda, a co najważniejsze wszystko to doskonale pasuje do treści i nie tylko ilustruje scenariusz, ale i uzupełnia go i buduje bardzo udany klimat, którego nigdy w dziełach Baranowskiego nie brakowało.

 

Poza tym świetne jest też wydanie. Wydrukowane na świetnym papierze, w twardej oprawie ładnie prezentuje się na półce i pokazuje, jak powinien być wydany ten komiks lata temu. Przede wszystkim jednak cieszy fakt, że to mało znane dzieło w końcu jest dostępne dla wszystkich, bo jest tego warte.

Komentarze