Ikabog – J.K. Rowling

GDY LĘKI ZACZYNAJĄ ŻYĆ WŁASNYM ŻYCIEM

 

„Ikabog” to pierwsza powieść dla dzieci od Rowling, która powstała po zakończeniu pisania „Harry’ego Pottera” w 2007 roku. Co prawda w międzyczasie pisarska zaserwowała nam jeszcze krótkie dzieła pokroju „Baśni Barda Beedle’a” czy scenariusze to sztuki o Harrym Potterze, to znów kolejnych filmów rozwijających uniwersum, ale powieści dla najmłodszych nie tworzyła. Powrót po tak długim czasie mógł być nieudany, ale na szczęście autorka przygód młodego czarodzieja dobrze odnalazła się w tych realiach. I tak w ręce czytelników trafiła książka, która warto poznać. Głównie, jeśli jesteście dziećmi, chociaż, jak zawsze w takich przypadkach, dorośli także znajdą tu coś dla siebie.

 

Coniemiara to kraj idealny. Może mały, ale w czasach, kiedy dzieje się akcja – dawano, dawno temu, gdy państewkiem rządził Alfred Arcydzielny – jest to miejsce spokojne, wspaniałe i… Istnieje jednak pewna skaza, a dokładniej miejsce zwane błotami, według legend żyje on, ikabog, stworzenie, które każdy wyobraża sobie inaczej. Stworzenie, które – wszystko na to wskazuje – nie istnieje. Ale czy aby na pewno? Bo czasem nasze najgorsze lęki i wyobrażenia potrafią zacząć żyć własnym życiem…

 

Ta książka nie powstałaby, gdyby nie pandemia koronawirusa. Rowling nad „Ikabogiem” pracowała od lat, pisząc rozdziały pomiędzy kolejnymi tomami Pottera, jednak bardziej dzieło to służyło, jako bajki na dobranoc dla jej dzieci, niż cokolwiek innego. Potem autorka przerzuciła się na pisanie powieści dla dorosłych i los „Ikaboga” wydawał się przesądzony. Ale w dobie pandemii pisarka wpadła na pomysł by dostarczyć przez internet tę właśnie opowieść, jako darmową lekturę dla spragnionych książek dzieci. Tym bardziej, że córka namawiała ją do dokończenia pracy. Zabrała się więc do roboty, skończyła dzieło, uwzględniła fragmenty, które zapamiętały jej dzieci i chciały, by znalazły się w skończonej wersji i udostępniła w sieci za darmo. Potem zaś „Ikabog” ukazał się wreszcie w wersji papierowej z ilustracjami zrobionymi przez czytelników i… Tak samo toczyły się losy powieści w Polsce, zaczynając od darmowej wersji cyfrowej, na tej, która właśnie trafiła w moje ręce – pięknie wydanej i ilustrowanej przez grafiki dzieci-czytelników – skończywszy.

 


Wracając do samej książki, to mamy tu do czynienia z bardzo sympatyczną baśnią i, jak na baśń przystało, podaną z przesłaniem i dydaktyzmem. Ale dydaktyzm nie jest nachalny, a całość na dodatek ma do zaoferowania całkiem sporo satyry, którą doceniam z perspektywy starszego czytelnika. Całość jest poza tym zabawna, choć ma i dramatyczne czy wzruszające momenty, a do tego ciekawa, pełna przygód i uroku. Może nie jest to dzieło na miarę klasyków baśni i bajek, przy okazji często przypomina „Shreka” (nie tak mocno, jak „Harry” przypominał „Księgi magii”, ale nadal),  jednak pozostaje bardzo udane i udowadniające, że Rowling jest dobrą autorką i wciąż warto sięgać po jej powieści. Tym bardziej te dziecięce, w których lepiej radzi sobie, niż w dorosłych.


Poza tym docenić należy też samo wydanie. Twarda oprawa, dużo stylizowania, kolorowe ilustracje dzieci, które wygrały konkurs… Tom ładnie prezentuje się na półce i wpada w oko, najważniejsze jednak jest to, że naprawdę dobrze się to czyta i zapewnia wartościową rozrywkę dla młodych czytelników. Warto więc po „Ikaboga” sięgnąć i warto też czekać na kolejna dziecięcą książkę autorki zapowiedzianą na ten rok.

Komentarze