Pierwszy tom przygód Kamali wydany za czasów inicjatywy
Marvel Fresh (choć bez jej logo na okładce) to jednocześnie tom wieńczący tę serię, tworzoną przez G. Willow
Wilson. Żal żegnać się z tym cyklem, bo to wciąż jedna z najlepszych serii od
Marvela wydawanych na polskim rynku. Z drugiej jednak strony dobrze, że całość
kończy się, kiedy wciąż jest znakomita. A na otarcie łez dostajemy ten tom,
zasadniczo pogrubiony i dostarczający porcję świetnej rozrywki. I tylko szkoda,
że za szatę graficzną nie odpowiadali tu Alphona albo Miyzawa, choć i tak
kreska Leona jest całkiem przyjemna dla oka.
Finałowy
tom bestsellerowego, nominowanego do Nagrody Eisnera cyklu o Kamali Khan – Ms
Marvel!
Odkąd
Kamala prowadzi podwójne życie, jej relacje z przyjaciółmi poważnie ucierpiały.
Rozwiązanie? Impreza! Oczywiście, impreza przerwana atakiem złoczyńcy i szybką
wycieczką w kosmos. Niedługo później Kamala spróbuje odbudować też przyjaźń z
Brunonem – a nie będzie ku temu lepszej okazji niż eksperyment naukowy, który
ma wyjaśnić jej moce, a zamiast tego… zakłóci ich działanie! Czy mimo to
obrończyni Jersey City uda się wreszcie odnaleźć równowagę pomiędzy obowiązkami
superbohaterki a zwyczajnym życiem?
Scenariusz
tego tomu napisała G. Willow Wilson („Cairo”, „Air”, „A-Force”), a zilustrował
go Nico Leon („Hulk”, „Spider-Man”). Album zawiera zeszyty #31–38 serii „Ms.
Marvel”.
Ms Marvel to seria, której największą mocą jest jej
nonszalancja. I to godna pozazdroszczenia lekkość, połączona z iście mangowym
podejściem do tematu nastoletnich czasów. Bo właśnie o nastoletnim życiu,
chociaż to superhero, traktuje przede wszystkim seria Wilson. Autorka skupia
się na codzienności Kamali, jej religii, szkolnym życiu, przyjaźniach,
uczuciach i problemach. Robi to z wdzięcznością, bo jej bohaterka jest rozbrajająca
i zabawna. Taka bliska nam, znajoma, ktoś, z kim możemy się identyfikować, komu
chcemy kibicować i kogo rozumiemy. Może nie zawsze, ale jednak. I to właśnie
jest wielka siła Ms Marvel, czerpiąca z tradycji takich tytułów, jak Amazing
Spider-Man, ale robiąca to na swój własny, charakterystyczny i urzekający
sposób.
Cykl ma także charakterystyczny klimat, którego
próżno szukać w innych podobnych tytułach. Klimat nieco małomiasteczkowy, ale
też i fanowski – z braku lepszego określenia. Bo Kamal to nie tylko superbohaterka,
ale też i fanatyczka herosów. Ktoś, kto przez lata wielbił ich, pisał fanfiki
na ich temat – otaku, jak powiedzieliby Japończycy. I to określenie doskonale
pasuje do całości. Jeśli zaś chodzi o szatę graficzną, to – jak pisałem na
wstępie – nie jest ona tak znakomita, jak za czasów Alphony czy Miyazawy,
którzy genialnie czuli tę opowieść, ale Leon radzi sobie nieźle i tworzy coś,
co ogląda się nieźle.
Słowem podsumowania, Ms Marvel to naprawdę
znakomita seria, jedna z najlepszych Marvela regularnie publikowanych na
polskim rynku i przy okazji komiks, który spodobać się może nawet czytelnikom
za superhero nieprzepadających. Lekka przyjemna, niegłupia i bardzo, bardzo
sympatyczna opowieść. Polecam gorąco i tylko szkoda, że to już koniec, ale z
drugiej strony lepiej skończyć w takim miejscu, niż ciągnąć opowieść dalej. Bo,
jak pokazali autorzy, którzy potem przejęli cykl, Kamala bez Wilson nie jest
już tą Kamalą, którą tak się lubi i chce z nią przebywać.
Recenzja opublikowana także na portalu Planeta Marvel.
Komentarze
Prześlij komentarz