Niewiarygodna Gwenpool: Dla ciebie "Pani Poole" / Uwierzcie w to - Christopher Hastings, Danilo Beyruth, Gurihru Studios, Danilo Beyruth, Travis Bonvillain, Irene Strychalski
Gwenpool to bohaterka na polskim rynku niemalże
nieznana. Ale poznania warta. Album o jej przygodach dołączyłem do swojej
kolekcji głównie dlatego, że postać ta zrodziła się z inspiracji Gwen Stacy, a
właśnie komiksy o Pajęczaku i jego towarzyszach są tym, na czym najbardziej się
skupiam. Dlatego musiałem kupić ten tom, chociaż ostatecznie postać Gwenpool z
Gwen Stacy nie ma niemal nic wspólnego. Ale nie żałuję, bo to kolejna dobra
opowieść Marvela z kobiecą bohaterką. Szalona, czasem głupkowata, ale zabawna i
mimo sporej dozy naiwności, bynajmniej nie infantylna. A przy okazji tak udana,
że chętniej czytałbym właśnie ten cykl, niż nawet przygody „prawdziwego”
Deadpoola.
Gwen Poole to dziewczyna, jakich wiele. Nudne
życie, wkraczanie w dorosłość, problemy… Przed wszystkim tym ucieka w świat
komiksów. Ale pewnego dnia to ona staje się częścią tego świata i… Właśnie, co
ją tam czeka? A raczej co czeka świat, do którego trafiła?
O samej Gwenpool nie chcę Wam zbyt wiele mówić, bo
wszystko, co powinniście widzieć, znajdziecie w tym tomie. A że odkrywanie jej
originu to znaczna część przyjemności, nie zamierzam Wam nic psuć. Skupmy się
zatem po prostu na tym, jaki jest to album i do kogo właściwie skierowany. Bo
to, że warto go poznać, pisałem już na początku.
A zatem, na pewno dobrze będą bawić się fani
Deadpoola. Kopia, ktoś powie? Tak, ale o wiele bardziej urocza od pierwowzoru i
mająca swój własny charakter. Poza tym sam Deadpool to nic innego, jak kopia.
Wyglądem i tożsamością stanowi niemal bezczelny plagiat Slade’a „Deathstroke’a”
Wilsona, charakterem, humorem i paroma innymi cechami zaś to nic innego, jak
skopiowany Lobo. A przecież Lobo był niczym więcej, jak wyolbrzymioną,
satyryczną wariacją na temat… Wolverine’a. Scenarzysta jednak postarał się by
była to oryginalna postać, ciekawa i nie musząca mieć kompleksów odnośnie
Najemnika z nawijką.
Jej przygody są zabawne, szybkie, dynamiczne, pełne
akcji i satyry. Jest w tym urok, jest nuta słodyczy, jest też dużo puszczania
oka do czytelników i fanów, ale jednocześnie, chociaż to komedia, nie czuć, że
całość skierowana jest do młodych czytelników. Wręcz przeciwnie, choć czasem
szata graficzna sugeruje coś innego. I nie, nie mówię, że cartoonowo-mangowa estetyka,
pełna barwnych kolorów nie pasuje do całości, bo tak nie jest. Problem w tym,
że jest dość mocno zróżnicowana. Czasem więc Gwen wygląda jak wielkooka
nastolatka, czasem wydaje się wręcz stara, a to trochę przeszkadza. To jednak
taka uwaga na marginesie, bo „Niewiarygodna Gwenpool” to kawał dobrego komiksu
(a czasami jakże nam, fanom, bliskiego), nieźle przetłumaczonego i dobrze
wydanego. Aż trudno uwierzyć, że coś takiego powstało jedynie z żartu
zamieszczonego na alternatywnej okładce jednego z komiksów.
Komentarze
Prześlij komentarz