„Obcy” to marka, której nikomu nie trzeba przedstawiać.
Możecie nie być kinomanami, możecie nie lubić science fiction i horrorów, ale
ta opowieść musiała się Wam choćby obić o uszy. Masa kinowych hitów, dostępne
on-line krótkometrażówki, popularne gry komputerowe, hitowe komiksy,
bestsellerowe powieści, niezliczone parodie… Chcąc nie chcąc musieliście się
gdzieś zetknąć z franczyzą. Przede wszystkim jednak to jedno z tych dzieł,
które naprawdę warto poznać. Nic nie zastąpi co prawda filmowej wersji, ale
książki na podstawie poszczególnych kinowych odsłon to też całkiem niezła i
nastrojowa rozrywka, która – jak seria – trzyma poziom. Nie inaczej jest też z
„Obcym 3” (szukajcie go w ofercie TaniejKsiazki), który już takiego uznania jak
dwie poprzednie części nie zdobył, ale jest naprawdę dobrą częścią znakomitej
serii.
Ellen Ripley udało się ocalić planetę Acheron przed
Alienami. Walka wydawała się wygrana, ona, Newt i Hicks uciekli w kosmos… Ale
teraz dochodzi do katastrofy ich kapsuły, która rozbija się na planecie Florina
(albo, jak kto woli, Furia 161). Niegdyś była tu kopalnia, teraz żyją tu
więźniowie – najgorsi z najgorszych – tworzący swoistą sektę religijną. Ripley,
która jako jedyna uchodzi z życiem z katastrofy, nie może czuć się tu
bezpieczna. Nie dość, że więźniowie od dawna nie widzieli kobiety, to jeszcze
wraz z nią na planecie zjawia się Obcy. Tym razem jest tylko jeden, ale czy
pozbawieni broni ludzie będą mieli szanse w starciu z najgroźniejszą maszyną do
zabijania, jaką widział wszechświat?
Seria „Aliens” właściwie nie ma złych odsłon. Pomijając oczywiście takie wpadki, jak druga część „Aliens versus Predator” (jedynkę da się obejrzeć bez bólu), które trudno uznać za kanoniczne. Nawet czwarta odsłona, która z pewnymi wątkami przesadzała, do dziś pozostaje udaną i nastrojową rozrywką. I chociaż fani najbardziej cenią pierwsze dwie części, „Obcy 3” to opowieść, która w ciekawy sposób wraca do korzeni cyklu i bardziej stawia na ludzi i atmosferę osaczenia, niż akcję. W powieści co prawda nie było szans oddać wizualnej strony kinowego hitu, która stanowiła najmocniejszy jego element, ale i tak powstała z tego przyzwoita lektura.
Można powiedzieć nawet, że aż zadziwiająco dobra,
bo książki na podstawie filmów czy też rozwijające filmowe uniwersa trudno jest
nazwać dobrymi lekturami. A tu mamy rzecz, która nie tylko dobrze przenosi
filmową akcję na inny grunt, ale i jest niezła literacko. To stricte rozrywkowa
literatura, nikt co do tego nie ma wątpliwości, ale „Alien” to taka marka, że
nie mogła powstać zła książka. I nie powstała. A jej autor, który jednocześnie
pisał poprzednie części tak dobrze się przyjął w tej roli, że powierzono mu
również potem także i adaptację czwartego filmu, a ostatnio także „Obcy:
Przymierze” i prequelu do niego, „Alien: Covenant – Origins”.
Wracając do samej powieści to jest to nie tylko
kawał solidnego horroru SF, w którym cenię postawienie na nastrój, ale też i
porcja smaczków, które wyłapywać będą zagorzali fani. Ci, którzy nie oglądali
reżyserskiej wersji filmu, tu znajdą sceny z niej pochodzące. Ale nawet ci,
dobrze znający rozszerzaną edycję „Obcego 3” znajdą tu sporo zmian. Głównie
kosmetycznych, ale też i wyjaśniających pewne nieścisłości (wiadomość Ripley)
czy rozbudowujących kontekst niektórych sekwencji (choćby początkowej). Do tego
mamy świetne wydanie z lepszą grafiką na okładce, niż w poprzedniej części i
dodatki w postaci ilustracji czy zakładki. W skrócie, dobra książka dla fanów i
dla tych, którzy chcieli poznać uniwersum Aliena w nieco bardziej intymny
sposób, niż zapewnia to seans w kinie czy telewizji. Dobrze, że po latach
Vesper wznowiło cykl i oby nie skończyło jego wydawania na czterech adaptacjach
filmów. W końcu kolejne odsłony też doczekały się książkowych wersji, a
przecież jest jeszcze tyle udanych powieści rozbudowujących uniwersum, że
byłoby z czego wybierać.
Sprawdźcie też inne nowości w księgarni TaniaKsiazka.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz