Arab przyszłości #4: Dzieciństwo na Bliskim Wschodzie (1987-1992) - Riad Sattouf

DOJRZEWANIE ARABA

 

Są komiksy, których publikacja mało kogo cieszy, są też dzieła zupełnie obojętne i są te, które naprawdę cieszą. Są też takie, na które czeka się z autentyczną niecierpliwością. A „Arab przyszłości” należy właśnie do tych ostatnich. I chociaż ten tom jest dwukrotnie grubszy od swoich poprzedników, po lekturze pozostaje uczucie niedosytu i żal, że na kolejną część trzeba będzie czekać. Ale czekać będzie, jak zawsze, warto.

 

Przełom lat 80. i 90. XX wieku. Sytuacja w życiu Riada, który osiągnął już wiek nastoletni, nigdy nie była prosta, ale teraz komplikuje się coraz bardziej. Gdy jego ojciec wyjeżdża do pracy w Arabii Saudyjskiej, nikt nie ma pojęcia, że wróci odmieniony. Pielgrzymka do Mekki pogłębia jego wiarę do tego stopnia, że mężczyzna staje się niemal fanatykiem. Kryzys w małżeństwie, który znaczył związek od pewnego już czasu, powraca, a Clementine, matka Riada, postanawia w końcu wyjechać, zostawiając i męża, i świat, który nie pozbawia ją wszelkich praw. Jednak wkrótce mężczyzna wraca, szykując dla rodziny kolejną podróż, mogącą wszystko zmienić. Pytanie jednak czy na lepsze, czy też może na gorsze…

 

„Arab przyszłości” to seria, która chyba nikogo nie pozostawi obojętnym wobec tego, co dzieje się na jej stronach. Bo to nie opowieść o wielkich sprawach, wielkiej polityce czy istotnych wydarzeniach historycznych, chociaż wszystko to przewija się w tle, a ludziach. Ludziach wyrwanych ze swojego świata i zmuszonych żyć w rzeczywistości dla nich obcej i nieprzyjaznej. Fakt, że główny bohater, tak samo jak jego matka, nie pochodzą z krajów arabskich, sprawia, że wszystko, co dzieje się w komiksie staje się bliższe nam, bo oglądane oczami ludzi, którzy tak samo niewiele rozumieją z wielu rzeczy i nie potrafią odnaleźć się w tym, co ich spotyka.

 


Ale i nie brak tutaj także elementów bardziej uniwersalnych, zarówno życiowo (wątek miłosny jest jednym z najciekawszych w tym albumie), jak i popkulturowo (wkraczamy w lata 90, pełne fascynacji gwiazdami kina i mangowymi klimatami). Oprócz tego mamy tutaj humor i nawet jeśli jest to humor często czarny, nadal potrafi wywołać uśmiech. A obok uśmiechu jest gorycz, jest pewne poczucie zagrożenia i obcość i dużo rzeczy, które potrafią przerazić. I właśnie ten natłok emocji, w połączeniu z rzeczami, które są nam dobrze znane, sprawia, że „Araba przyszłości” tak dobrze się czyta, a co ważniejsze odczuwa. I nie czuje się nadmiaru wszystkich tych uczuć, zarówno dzięki umiejętnemu przedstawieniu treści, jak i temu, że to przecież historia oparta na faktach, wspomnienie, które robi tym większe wrażenie, że podane jest z pierwszej ręki.

 


Graficznie „Arab przyszłości” to rzecz kojarząca się z humorystycznymi komiksami europejskimi, czasami ocierająca się o cartoonową kreskę niby kultowych „The Simpsons”. A jednak prostota ta, jakże udana i klimatyczna, ma wielką siłę wymowy. Doskonale współgra także z humorem całości, potrafiąc przy tym wywołać całą falę emocji, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. W skrócie: naprawdę świetny komiks, jeden z najlepszych w swojej kategorii – a dla mnie prywatnie najlepszy traktujący o życiu na Bliskich Wschodzie.

 

Dziękuję wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.




Komentarze