Jujutsu Kaisen #0 – Gege Akutami

OKULTYSTYCZNE POCZĄTKI

 

Wrześniowa oferta Waneko w szczególności ucieszyła chyba miłośników „Jujutsu Kaisen”, bo wyjątkowo na sklepowe półki trafiły aż dwa tomiki na raz. Pierwszy z nich to trzecia część regularnej serii, drugi ten, który omawiam w tym miejscu to tomik zerowy, prequel całości i jednocześnie rzecz identyczna, jak główny cykl. Komu więc „Jujutsu” przypadło do gustu, będzie bardzo zadowolony. przeciwników nie przekona. Ale zainteresowani tematem mogą od tego momentu zacząć swoją przygodę z serią i przekonać się, czy nie jest to propozycja dla nich.

 

Yuta Okkotsu ma szesnaście lat i pecha. Opętany przez ducha przyjaciółki, który chroni go wbrew jego woli i metodami, jakich ten by nie chciał, chłopak chce umrzeć w odosobnieniu, by nikogo nie skrzywdzić. Ale istnieje też inne wyjście, a jego moce mogą przysłużyć się światu. Tylko czy powinien pójść tą drogą?


„Jujutsu Kaisen” to seria, która dla mnie bardzo przypominająca inne, podobne opowieści, jak „Chainsawman”. I od „Chainsawmana” pozostaje niestety słabsza. Co nie znaczy, że jest zła. To całkiem przyzwoita rozrywkowa opowieść grozy, gdzie króluje nie tyle nastrój ile akcja. Przypomina mi pod pewnymi względami produkcje, które można nazwać horrorami akcji – filmy z przełomu XX i XXI wieku, takie jak „Blade”, „Van Hellsing”, „Resident Evil” czy „Underworld”, gdzie królowały walki, szybkie tempo i efekty, a nastrój czy groza schodziły na dalszy plan.

 

I takie jest „Jujutsu Kaisen” – czy to główna seria, czy też właśnie tom zerowy. Nie jest to wymagająca lektura, nie oferuje głębi ani przesłania. To czysta, prosta rozrywka, łącząca szkolne życie z horrorem, akcją, dark fantasy i tym podobnymi elementami. Sporo tu jednak rozmawiania czy spokojniejszych momentów, przez co dynamika nie jest tak wielka, jak we wspomnianym już „Chainsawmanie”, a wiek docelowy odbiorcy jest niższy niż w tamtej serii. nie ma tu bowiem nadmiernej przemocy, dużej ilości lejącej się krwi – tej jest zresztą zadziwiająco mało – ani erotyki.

 


Jak więc widać to nie tylko horror akcji, ale też i młodzieżowy. Nie slasher, nie teen slash movie, które najmocniej kojarzą nam się z tą grupą wiekową, ale paranormalna opowieść z nadnaturalnym zagrożeniem. I nieźle przy tym zilustrowana. Nieźle, bo dość niechlujnie i prosto, czasem sprawia przez to wrażenie niedopracowanej, ale ma swój look i niejednemu się spodoba. A niektórym nawet bardzo.

 

Ja osobiście lubię ten schemat. Z nóg mnie może nie zwalił, ale od dziecka uwielbiałem horrory i to się nie zmieniło. I wiem, że gdybym miał na karku te kilkanaście lat, wciągnąłbym się w „Jujutsu Kaisen”. Nawet jeśli nadal wolałbym „Chainsawmana”.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze