Uwielbiam „Kakegurui” i zawsze będę to powtarzał. Nigdy
bym nie sądził, że seria o grach hazardowych tak mnie kupi, jednak to, co oferuje
ten tytuł jest tak znakomite, że nie mogę się oderwać i wciąż chcę więcej i
więcej. I takie same wrażenia zapewnił mi dwunasty tomik, którego akcja wkracza
w kluczową fazę a autorzy nie zdejmują nogi z pedału gazu.
Nadszedł czas na kluczową fazę walki w wyborach do
szkolnego samorządu! Gdy finał zbliża się wielkimi krokami, zdarzyć może się
wszystko! A na pewno każdy będzie gotów na wszystko, byle wygrać!
Zaczyna się kupowanie głosów, a to z kolei prowadzi
do przeważenia szali na korzyść jednego z kandydatów. Tymczasem Kirari zwołuje
Wielkie Zgromadzenie, w którym wezmą udział najważniejsi gracze. Co z tego
wyniknie?
„Kakegurui” to kolejny przykład na to, jak bogaty
jest nie tylko świat mangi, ale i shounenów. Bo że Japończycy świetną historię
zrobią dosłownie ze wszystkiego to wiadome jest każdemu, kto choć trochę liznął
świata mang i anime, jednak szoneny kojarzą nam się przede wszystkim z
bitwniakami – „Dragon Ball”, „Pokemon”, „Naruto” czy „My Hero Academia”.
Tymczasem świat tych komiksów jest o wiele bardziej rozbudowany, co pokazały
nam serie pokroju „Kulinarnych pojedynków” czy „Bakumana”. To nadal są przecież
bitewniaki, a zarazem wykraczają poza tylko mordobicia i oferują o wiele
więcej.
I takim oferującym o wiele więcej, niż tylko walki
bitewaniakiem jest też „Kakegurui”. Starcia tutaj odbywają się na hazardowej
arenie, ale nie znaczy to, że czasem zdrowie czy życie graczy nie jest zagrożone.
Ale ponieważ akcja dzieje się w szkole, opowieść zahacza też o szkolne życie,
może nie za bardzo, bo nie ma tu miejsca na wiele poza grami o wysokie stawki,
jednak na pewno dobrze poznajemy przy tym bohaterów, ich skrzywioną – bo
niewiele jest tu nieopętanych hazardem – psychikę i swoiste szaleństwo, które
wszystko jeszcze nakręca.
Do tego to rasowy shounen i chociaż nie mamy tutaj
głównego bohatera everymana, z jakim możemy się identyfikować (ktoś taki
znajduje się na dalszym planie), to strony zapełniają piękne, często też
obdarzone przez naturę dziewczyny w mundurkach o krótkich spódniczkach. A gdy
walczą, kłócą się itp., często przybierają wyzywające pozy, świecąc przy tym
majteczkami. A więc nastoletni odbiorca będzie bardzo zadowolony. Ale mrok
opowieści, jej napięcie i dynamika na pewno przypadną do gustu starszym
odbiorcom. Tym bardziej, że cykl potrafi zaskoczyć i wciągnąć, jak diabli, a do
tego oferuje świetną szatę graficzną, dość sterylną, ale nastrojową, pełną
czerni i solidnej dawki realizmu.
Efekt finalny jest bardzo, bardzo dobry, a
miejscami wprost rewelacyjny. Trudno jest oderwać się od „Kakegurui”, trudno
też nie dać się porwać napięciu i tempu. Niezmiennie więc polecam, nawet jeśli
hazard to temat nie dla Was.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz