Kakegurui: Szał hazardu #12 - Homura Kawamoto, Toru Naomura

WIELKIE ZGROMADZENIE

 

Uwielbiam „Kakegurui” i zawsze będę to powtarzał. Nigdy bym nie sądził, że seria o grach hazardowych tak mnie kupi, jednak to, co oferuje ten tytuł jest tak znakomite, że nie mogę się oderwać i wciąż chcę więcej i więcej. I takie same wrażenia zapewnił mi dwunasty tomik, którego akcja wkracza w kluczową fazę a autorzy nie zdejmują nogi z pedału gazu.

 

Nadszedł czas na kluczową fazę walki w wyborach do szkolnego samorządu! Gdy finał zbliża się wielkimi krokami, zdarzyć może się wszystko! A na pewno każdy będzie gotów na wszystko, byle wygrać!

Zaczyna się kupowanie głosów, a to z kolei prowadzi do przeważenia szali na korzyść jednego z kandydatów. Tymczasem Kirari zwołuje Wielkie Zgromadzenie, w którym wezmą udział najważniejsi gracze. Co z tego wyniknie?

 

„Kakegurui” to kolejny przykład na to, jak bogaty jest nie tylko świat mangi, ale i shounenów. Bo że Japończycy świetną historię zrobią dosłownie ze wszystkiego to wiadome jest każdemu, kto choć trochę liznął świata mang i anime, jednak szoneny kojarzą nam się przede wszystkim z bitwniakami – „Dragon Ball”, „Pokemon”, „Naruto” czy „My Hero Academia”. Tymczasem świat tych komiksów jest o wiele bardziej rozbudowany, co pokazały nam serie pokroju „Kulinarnych pojedynków” czy „Bakumana”. To nadal są przecież bitewniaki, a zarazem wykraczają poza tylko mordobicia i oferują o wiele więcej.

 

I takim oferującym o wiele więcej, niż tylko walki bitewaniakiem jest też „Kakegurui”. Starcia tutaj odbywają się na hazardowej arenie, ale nie znaczy to, że czasem zdrowie czy życie graczy nie jest zagrożone. Ale ponieważ akcja dzieje się w szkole, opowieść zahacza też o szkolne życie, może nie za bardzo, bo nie ma tu miejsca na wiele poza grami o wysokie stawki, jednak na pewno dobrze poznajemy przy tym bohaterów, ich skrzywioną – bo niewiele jest tu nieopętanych hazardem – psychikę i swoiste szaleństwo, które wszystko jeszcze nakręca.

 


Do tego to rasowy shounen i chociaż nie mamy tutaj głównego bohatera everymana, z jakim możemy się identyfikować (ktoś taki znajduje się na dalszym planie), to strony zapełniają piękne, często też obdarzone przez naturę dziewczyny w mundurkach o krótkich spódniczkach. A gdy walczą, kłócą się itp., często przybierają wyzywające pozy, świecąc przy tym majteczkami. A więc nastoletni odbiorca będzie bardzo zadowolony. Ale mrok opowieści, jej napięcie i dynamika na pewno przypadną do gustu starszym odbiorcom. Tym bardziej, że cykl potrafi zaskoczyć i wciągnąć, jak diabli, a do tego oferuje świetną szatę graficzną, dość sterylną, ale nastrojową, pełną czerni i solidnej dawki realizmu.

 

Efekt finalny jest bardzo, bardzo dobry, a miejscami wprost rewelacyjny. Trudno jest oderwać się od „Kakegurui”, trudno też nie dać się porwać napięciu i tempu. Niezmiennie więc polecam, nawet jeśli hazard to temat nie dla Was.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze