„Murciélago” to seria bynajmniej nie dla
wszystkich. Jednocześnie jednak to tytuł, którego po prostu nie da się nie
lubić. Bo chociaż to opowieść krwawa i brutalna, pełna erotyki i wulgarności,
jednocześnie mamy tu do czynienia z czymś absolutnie słodkim, uroczym i
ujmującym. A przy okazji to naprawdę dobry thriller / horror, pełen akcji,
sensacyjno-kryminalnych klimatów i dynamicznych walk rodem z shounenów.
Dochodzi do kolejnego morderstwa. Tym razem zabita zostaje
cała rodzina. Ostatni zginał ojciec, zmuszony przez sprawcę do patrzenia na
śmierć rodziny. Jakby tego było mało, wkrótce porwana zostaje przyjaciółka
Rinko…
Zaczyna się walka z czasem. Elementów sprawy przybywa,
Kuroko zaczyna domyślać się, jak złapać zbrodniarza, ale czy zdąży? I dokąd ją
to doprowadzi?
Kiedy zaczynałem moją przygodę z „Murciélago”,
robiąc to z czystej ciekawości i bez większego przekonania, nie byłem pewien
jak długo potrwa moja przygoda w tym świecie. Lubię niezobowiązujące i krwawe
horrory i thrillery, ale motyw szalona psychopatka-lesbijka działająca dla
policji i rozprawiająca się z przestępcami w bezkompromisowy sposób, nie
wydawał mi się niczym atrakcyjnym na dłuższą metę. A jednak szybko okazało się,
że to wyłącznie pozory, a przygody Kuroko i jej szalonej ekipy są naprawdę
znakomite, a to, co oferują potrafi uwieść miłośników najróżniejszych gatunków.
Pod warunkiem, oczywiście, że nie przeszkadzają im krew i trupy.
„Murciélago” w trakcie swojego wydawania
eksplorowało różne estetyki i podgatunki thrillera czy horroru, w tym tomie
mamy powrót do bardziej klasycznego motywu zbrodni i śledztwa. Nawiązań w serii
nigdy nie brakowało, nie brakuje ich też tym razem, a w szczególności całość
kojarzy się z „Czerwonym smokiem” Thomasa Harrisa”, które pewnie bardziej
kojarzycie z filmowej wersji (i to tej współczesnej, nie klasycznej). Poza tym
to po porostu klasyczny dreszczowiec z mordercą i szukaniem go. Choć z tym
klasycznym bym nie przesadzał, bo autor mangi przełamał to wszystko
najróżniejszymi dodatkami, które często potrafią zdominować.
Jak wiadomo przemoc i seks idą ze sobą w parze, zatem erotyki tutaj nie brak. Ale ważniejsze są urok, słodycz i humor, które wylewają się ze stron. Dzięki temu manga zyskuje charakteru. Klimat też zresztą ma, budowany przez znakomite, nastrojowe ilustracje niestroniące od czarni a zarazem mnóstwo uroku i cartoonowej słodkości. Wszystko to daje nam coś naprawdę udanego i wartego poznania. Coś, co czyta się znakomicie, a chociaż zostało sklejone z tandetnych zdawałoby się elementów, jest naprawdę dobrą i wcale nie głupią rozrywką.
Komentarze
Prześlij komentarz