Opowiadania najlepsze – Philip K. Dick

TO, CO W DICKU NAJLEPSZE

 

Uwielbiam serię „Wehikuł czasu” i nie będę tego ukrywał. Na wiele jej tomów czekałem z niecierpliwością, na żaden jednak tak, jak na niniejszy. I, co tu się dużo rozpisywać, niniejsza część to też najlepsza z dotychczas wydanych. Cóż z tego, że opowiadania Dicka były już nieraz, a Rebis uraczył nas piękną kolekcją zbierającą jego krótkie formy. Wciąż to wyśmienity tom, idealny zarówno dla miłośników ambitnej, pomysłowej fantastyki, uzupełnienie przygody z prozą Dicka, jeśli wcześniej nie znaliście tych tekstów oraz po prostu doskonałe wprowadzenie do jego niezwykłego, szalonego, ale zachwycającego świata.

 

Ziemia i kosmos. Przyszłość i teraźniejszość. Zdobycze techniki i zagrożenie z nieznanej strony. To wszystko tu jest. I jest jeszcze więcej, jak choćby historia opowiedziana z perspektywy psa. Mamy też wyniszczający konflikt miedzy USA i ZSRR. Jest walka z kosmitami. Mamy człowieka, który wymazuje sobie pamięć z wykonanego zadania, co mści się na nim. Mamy też chłopca, który uważa, ze jego ojciec został podmieniony repliką, człowieka, który po wypadku odkrywa, że ani on sam, ani nic co zna, nie jest tym, co mu się wydawało, a nawet poznajemy podróżników w czasie!

 

Ten zbiór to zbiór niezwykły. Nie jest to antologia najsłynniejszych krótkich utworów Dicka, bo nie znajdziecie tutaj chociażby „Przypomnimy to panu hurtowo”, ale to bardzo kompleksowy przekrój przez całą twórczość autora, jak i najlepsze jego teksty – wybrane zresztą przez niego samego. Antologię otwiera tekst „Gdzie kryje się wub”, czyli debiut, po nim mamy „Roog” – historię, którą Dick sprzedał jako pierwszą w swojej karierze, choć wydaną później, kończy zaś historia „Małe co nieco dla nas, chrononautów” wydana w 1974 roku, czyli pod koniec kariery autora. Przestrzeń pomiędzy wypełniają różne teksty, od zekranizowanego jako „Impostor” „Fałszywego człowieka”, po wyśmienitą „Elektryczną mrówkę”.

 

Zabawa z „Opowiadaniami najlepszymi” jest przednia. Świetne pomysły Dicka, znakomite wykonanie, nowatorskość… Autor eksploruje tu najróżniejsze odmiany fantastyki naukowej, serwując nam pomysły, które inspirowały kolejne pokolenia twórców. Od wydania niektórych z nich minęło już niemal siedem dekad, a jednak wszystkie bez wyjątku zachwycają wizją, aktualną i często nowatorską nawet teraz, a także wykonaniem. Dick nie rozpisuje się, nie szaleje z ilością słów, nie serwuje rozbudowanych opisów, a jednak to, co nam daje, jest treściwe, doskonale wykonane, nastrojowe i w punkt trafione. Nie ma tu choćby jednego zmarnowanego akapitu, żadnego zbędnego słowa, jest czysta pasja, pomysłowość- napędzana paranoją i narkotykami, ale jednak – i nuta czegoś ponad: nuta zadumy nad światem, ludźmi czy sytuacją polityczno-społeczną.

 

Wyśmienite to dzieło. Jak większość prozy Dicka. Coś, co zachwyca na każdym polu i pokazuje nam wielkość tego nie przypadkiem legendarnego autora. bo Dick to jeden z najważniejszych, ale i najlepszych fantastów w dziejach, a to, co oferuje nam w tym tomie to kwintesencja jego samego i przekrój przez twórczość i zmiany w niej zachodzące. Warto sięgnąć po ten zbiór pod każdym względem.

 

Dziękuję wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.



Komentarze