„Punisher” zawsze wyróżniał się na tle innych serii
komiksowych wydawanych w Polsce. Bardziej dojrzały, brutalny, mocny, zadowalał
starszych czytelników komiksów. Był jednak okres, kiedy jego przygody się nie
ukazywały, a ten komiks był wielkim powrotem tego bohatera nie tylko na
nowojorskie ulice, ale i polskie sklepowe półki. A że jednocześnie jest to
jedna z najlepszych opowieści o Mścicielu, każdy powinien ją poznać. Tym
bardziej, że teraz powróciła w zbiorczej edycji, uzupełnionej o niewydane nigdy
wcześniej w naszym kraju, a naprawdę świetne komiksy.
Frank Castle powraca do Nowego Jorku. Przeżył już
wiele, łącznie z trafieniem do Nieba i propozycją Aniołów by pracował dla nich,
jako egzekutor. Teraz wraca do normalnego życia i od razu zabiera się za
porządki. Na pierwszy cel swej samotnej walki obiera rodzinę mafijną Gnuccich.
Trupy ścielą się gęsto, mafiozi starają się dorwać go za wszelką cenę, para
policjantów usiłuje na tej wojnie coś ugrać, a do tego pojawiają się zainspirowani
Punisherem naśladowcy. Gdy krew zaczyna płynąć, ulicami, wszystko może się
zdarzyć. Wszystko, co najgorsze!
Dwanaście zeszytów składających się na trzecią
serię przygód Mściciela (wydaną w ramach linii dla dorosłych „Marvel Knights”,
gdzie twórcy dostali swobodę działania niezalenie od spójności uniwersum),
stanowiących przy okazji trzon tego albumu, to całkiem słusznie, historia
uważana za jedną z najlepszych o Punisherze w historii. Przygody Puniego
stworzone przez duet, który wstrząsnął czytelnikami kilka lat wcześniej cyklem
„Kaznodzieja”, to kawał rewelacyjnej roboty. Rysunki wprawdzie nie powalają na
kolana, spora w tym „zasługa” inkera i koloru – do prac Dillona trzeba jednak
bardziej stonowanej i pozbawionej fajerwerków palety barw – ale scenariusz jest
szybki w swym tempie, mocny, krwawy, brutalny i nie pusty, a to cenię sobie w
komiksach. Poza tym fabuła jest naprawdę udana, a Frank taki, jaki być
powinien. Nie zabrakło też wątków religijnych i kontrowersji, ale nie takich,
by komiks urażał czyjekolwiek uczucia.
Trudno też nie docenić faktu, jak Ennis prostą
przecież i wtórną opowieść zmienił w coś wyjątkowego. Punisher znów zabija
bandziorów. I znów pojawiają się ludzie zainspirowani jego działaniami – nawet
po polsku komiksów z takim schematem nie brakowało. A jednak w wykonaniu ojca
„Kaznodziei”, „Pielgrzyma” i „Hitamana” wszystko to nabiera zupełnie nowej
jakości. I jest też świetny humor, widoczny szczególnie w późniejszych
zeszytach z czasów czwartego volume’u „Punishera” (czyli chronologicznie
wydanych przed znanymi w Polsce tomami z serii „Max”) i ta narracyjna lekkość
rodem z filmów Tarantino. Wszystko to razem wzięte daje nam naprawdę wyśmienity
komiks, nieco lżejszy niż wydane dotąd przez Egmont „Punishery” Ennisa, ale nie
mniej znakomity.
Dlatego polecam wszystkim. Dobrze, że po latach (wcześniej większość obecnego tu materiału wydała go Mandragora, najpierw w formie dwunastu zeszytów, a potem także w kolekcjonerskim wydaniu zbiorczym oraz w dwóch tomach „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela”) „Punisher” (który czeka na was w ofercie TaniejKsiazki) powrócił na księgarskie półki, bo to historia, którą warto znać i odświeżać. A jeszcze bardziej cieszy fakt, że doczekamy się ciągu dalszego, a jest na co czekać, bo Ennis napisał jeszcze ok. 25 regularnych zeszytów, a także one-shoty, jak np. „The Punisher / Painkiller Jane”.
Sprawdźcie też inne komiksy i nowości w księgarni TaniaKsiazka.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz