Poprzedni tom komiksu „Stranger Things” skupiony
był wokół postaci w serialu niewystępujących i jedynie kilku bohaterów, jak i
sam projekt oraz miejsce akcji łączyło oba dzieła. Ten jednak, choć kontynuuje
ich losy, mocniej wnika w serialowe wydarzenia. Nadal opowiada samodzielną historię,
którą można czytać bez większej znajomości serii, ale jednocześnie oferuje
jeszcze więcej elementów dla fanów i mocniej rozbudowuje stranger thingsowe
uniwersum.
Kilka lat temu Ricky i Marcy uciekli z laboratorium
projektu MK ULTRA w Hawkins. Od tamtej pory cały czas są w drodze, nie mogąc
wieść normalnego życia, ale starając się, jak to tylko możliwe. Wszystko zmienia
się, gdy odkrywają, ze placówka została zamknięta, a bliźniaczka Marcy wciąż
może żyć! Odnalezienie jej nie będzie jednak łatwe, a czas ucieka, bo
dziewczyna włada pirokinetycznymi zdolnościami, które mogą doprowadzić do
tragedii…
Chyba każdy z nas miał w swoim życiu do czynienia z
jakimś dziełem rozbudowującym czy to filmowe, czy growe uniwersum. Powieści i
komiksy z serii „Gwiezdnych wojen” wiecznie są na topie, do tego w latach
popularności „Z archiwum X” mogliśmy czytać niejedno dzieło rozwijające czy
kontynuujące serial, do dziś nie brak jest także historii ze świata Obcych i
Predatorów, „Tomb Raider”, „War of Warcraft” itd. itd. Nikogo jednak nie trzeba
przekonywać, że tego typu produkty to najczęściej odcinanie kuponików i ciężko
znaleźć wśród nich naprawdę wartościowe tytuły. A jak to jest z komiksami z
serii „Stranger Things”, rozwijającej serialową opowieść?
Zadziwiająco dobrze. Nie jest to może poziom
najlepszych „Alienów” czy „The X Files”, ale mamy kawał świetnej opowieści graficznej,
która nie razi bylejakością, za to ma do zaoferowania całkiem sporo dobrej i
nastrojowej zabawy. Każdy tom to zbiór czterech zeszytów oddzielnej miniserii
plus dodatki (w tym tomie mamy ciekawy bonus skoncentrowany wokół
pierwszoplanowych postaci z serialu i wydarzeń pomiędzy pierwszą a drugą serią),
pozostających zamkniętą całością. Odnoszą się do netflixowego hitu, ze sobą też
pozostają w pewien sposób związane, ale można je też czytać po prostu jako sentymentalną
fantastykę na granicy horroru, bo skonstruowane są tak, by nikt się w opowieści
nie zgubił.
Co warto docenić, to dynamikę tych komiksów. Tekstu
nie ma tu za dużo, akcja opowiadana jest głównie za pomocą ilustracji, a te są
dość realistyczne, dopracowane i nastrojowe. Prosty kolor dobrze uzupełnia
całość, a ładne wydanie dopełnia całości. Efekt finalny jest godny polecenia.
Głównie fanom serialu, w końcu im jest dedykowany, ale najważniejsze jest, że
im oferuje naprawdę dobrą rozrywkę, która zachęca do sięgnięcia po kolejne
części.
Dziękuję grupie
wydawniczej Publicat za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz