Zerwane zaręczyny i więzienny slow life – Miya Taira, Hibiki Yamazaki

WOLNOŚĆ W CELI

 

Najnowsza jednotomówka od Waneko to propozycja dla miłośników serii „Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia”. Dla tych, którzy nie mieli okazji czytać tego tytułu, warto dodać, że to po prostu lekka komedia w quasi historycznych realiach. Coś w sam raz do szybkiego przeczytania i rozerwania się w nieco szalonym towarzystwie.

 

Miała być skromna, niekłótliwa, wzorowa… Miała, ale jak to w życiu bywa, trochę nie do końca taka się okazała. Rachel, bo tak się nazywa, to książęca córka, ale w życiu coś jej właśnie nie wyszło. Oskarżona o przestępstwa, których nie popełniła, nie zamierzając okazać skruchy, trafia do lochów i… Cóż, powinna się martwić skazaniem, powinna zastanawiać się, jaki spisek doprowadził do całej tej sytuacji i co miał na celu, ale ją interesuje coś zupełnie innego: więzienne wakacje! Tak, bo tym dla niej jest wtrącenie do lochów, gdzie nie czeka narzeczony, nie ma sług, nie ma też mowy o całej tej męczącej edukacji. No i kto powiedział, że z celi nie będzie mogła dręczyć tych, którzy jej zawinili? Bo okazuje się, że wtrącenie do lochu to dla niej uzyskanie prawdziwej wolności!

 

 „Zerwane zaręczyny i więzienny slow life”, jak wspominałem na wstępie, przypomina „Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia”. I robi to pod wieloma względami. Fabuła nie jest co prawda bliźniaczo podobna, ale realia opowieści są bliskie sobie, estetyka w jakiej całość została wykonana też jest zbliżona, a i bohaterowie, choć różni charakterami, mają w sobie coś podobnego. Ba, tu nawet szata graficzna, choć ewidentnie ma swój charakter, jest bardzo podobna do tamtej serii. Czy to minus? Wcale nie, wręcz przeciwnie dla miłośników takich dzieł.

 


Fabuła jest prosta, zabawna i lekka. Nie ma tu nic skomplikowanego, w postaciach i ich kreacji tak samo zresztą, ale wszystko to ma swój urok. Jak bohaterka, tak i treść, jest nieco szalona, sympatyczna, ale z pazurem. Wszystko to już było, nic nie zaskakuje, ale i nie rozczarowuje. Dzięki temu, chociaż to tylko jednotomówka i czyta się ją szybko, zabawa jest udana, a całość pozwala miło rozerwać się przez godzinkę czy dwie, zależy od tempa czytania, z mangą w ręku.

 


Szata graficzna? Jak wspominałem, przypomina „Odrodzoną jako czarny charakter w grze otome”, ale też ma własny look. Jest nieco bardziej dopracowana, mniej sterylna i przy okazji oferuje więcej rastrów, co przydaje jej klimatu. W efekcie w ręce czytelników trafia coś, co miło się ogląda – i równie miło czyta. I chyba nic więcej nie w tym przypadku nie trzeba. Jeśli więc macie ochotę na tego typu dzieło i taką rozrywkę, sięgnijcie w ciemno.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze