Można powiedzieć, że kolekcja „Superbohaterowie i
złoczyńcy DC” to swoiste uzupełnienie „Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics”.
Nie wszystkie albumy, które w tego typu publikacji powinny się znaleźć pojawiły
się swego czasu w ramach „WKKDC", na szczęście większość z nich mieliśmy szansę czytać na
polskim rynku, dzięki innym wydawcom. A niedawno do tego grona dołącza album,
który może nie jest absolutnym musisz to mieć, jednak wart jest poznania i
posiadania. Nie tylko dla fanów Flasha.
Barry Allen poświęcił się w trakcie „Kryzysu na
nieskończonych Ziemiach”. Zginął, a jego miejsce zajął Wally West, który broni
miasta i świata przed złem. Jednak po ostatnim kryzysie Barry wrócił i teraz
musi odnaleźć się w rzeczywistości, która ma już swojego Flasha. Czy jeszcze jeden
heros w czerwonym kostiumie jest potrzebny? I czy na tym świecie jest w ogóle
miejsce dla bohatera z dawnych lat, innego, może niepasującego wcale do tej
rzeczywistości?
Jakich historii brakowało mi w ramach „WKKDC” –
absolutnej klasyki, jak „Powrót Mrocznego Rycerza”, „Batman: Rok pierwszy”,
„Lobo: Ostatni Czarnian”, „Batman: Zabójczy żart” czy różnych „Kryzysów”. Ale
brakowało tam też opowieści o tym największym, najsłynniejszym Flashu, Barrym
Allenie, który zginął w „Kryzysie na nieskończonych Ziemiach” i na stałe
powrócił dopiero dwie dekady później, w „Ostatnim kryzysie”. Wiele tam było
historii o biegaczach, Barry w nich się pojawiał, ale nie było albumu
poświęconemu stricte jemu (nie liczę eventu „Flashpoint”, bo to inny typ
historii). A za sprawą nowej kolekcji uległo to zmianie.
„Flash: Odrodzenie” to bezpośredni ciąg dalszy
„Ostatniego kryzysu”, ukazujący nowy start tej postaci, nowy rozdział serii i
zapoczątkowuje wydarzenia, które poprowadzą nas dalej, aż do wspomnianego już
„Flashpointu”. Przede wszystkim to jednak kawał dobrej opowieści superhero,
pokazującej rozwój Johnsa jako scenarzysty. Fabuła jest typowe, ale jej
wykonanie już nie tak oczywiste. Wszystko dzięki nieco bardziej literackiemu
podejściu do dialogów czy narracji i skupieniu na bohaterach, ich psychice i
obyczajowej stronie całości.
Oczywiście nie zapomina przy tym o akcji, popisach
wyobraźni czy epickich sekwencjach. A wszystko to w dobrym, powiązanym z wielką
historią, ale jednak zamkniętym albumie, który wyciska z Flasha to, co
najlepsze i odzyskuje Barry’ego Allena dla nowych pokoleń. A że to jeden z
sympatyczniejszych i bardzo rodzinnych postaci, czytelnik tym łatwiej może się
z nim identyfikować. Dodajcie do tego dobre rysunki i dobre wydanie, z
dodatkami – nieszczególnie obszernymi, ale interesującymi – a dostańcie komiks
wart uwagi. Nie jest to jedno z tych dzieł, które koniecznie powinniście
poznać, ale nie zmienia to faktu, że to dobry komiks i opowieść, jakiej na
polskim rynku brakowało. Bo może i mamy regularną serię o „Flashu” od Egmontu,
to jednak nie ma w niej tak dobrych historii, jak ta.
Komentarze
Prześlij komentarz