Flash: Odrodzenie – Geoff Johns, Ethan Van Sciver, Scott Collins

FLASHBACK

 

Można powiedzieć, że kolekcja „Superbohaterowie i złoczyńcy DC” to swoiste uzupełnienie „Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics”. Nie wszystkie albumy, które w tego typu publikacji powinny się znaleźć pojawiły się swego czasu w ramach „WKKDC", na szczęście większość z nich mieliśmy szansę czytać na polskim rynku, dzięki innym wydawcom. A niedawno do tego grona dołącza album, który może nie jest absolutnym musisz to mieć, jednak wart jest poznania i posiadania. Nie tylko dla fanów Flasha.

 

Barry Allen poświęcił się w trakcie „Kryzysu na nieskończonych Ziemiach”. Zginął, a jego miejsce zajął Wally West, który broni miasta i świata przed złem. Jednak po ostatnim kryzysie Barry wrócił i teraz musi odnaleźć się w rzeczywistości, która ma już swojego Flasha. Czy jeszcze jeden heros w czerwonym kostiumie jest potrzebny? I czy na tym świecie jest w ogóle miejsce dla bohatera z dawnych lat, innego, może niepasującego wcale do tej rzeczywistości?

 

Jakich historii brakowało mi w ramach „WKKDC” – absolutnej klasyki, jak „Powrót Mrocznego Rycerza”, „Batman: Rok pierwszy”, „Lobo: Ostatni Czarnian”, „Batman: Zabójczy żart” czy różnych „Kryzysów”. Ale brakowało tam też opowieści o tym największym, najsłynniejszym Flashu, Barrym Allenie, który zginął w „Kryzysie na nieskończonych Ziemiach” i na stałe powrócił dopiero dwie dekady później, w „Ostatnim kryzysie”. Wiele tam było historii o biegaczach, Barry w nich się pojawiał, ale nie było albumu poświęconemu stricte jemu (nie liczę eventu „Flashpoint”, bo to inny typ historii). A za sprawą nowej kolekcji uległo to zmianie.

 


„Flash: Odrodzenie” to bezpośredni ciąg dalszy „Ostatniego kryzysu”, ukazujący nowy start tej postaci, nowy rozdział serii i zapoczątkowuje wydarzenia, które poprowadzą nas dalej, aż do wspomnianego już „Flashpointu”. Przede wszystkim to jednak kawał dobrej opowieści superhero, pokazującej rozwój Johnsa jako scenarzysty. Fabuła jest typowe, ale jej wykonanie już nie tak oczywiste. Wszystko dzięki nieco bardziej literackiemu podejściu do dialogów czy narracji i skupieniu na bohaterach, ich psychice i obyczajowej stronie całości.

 


Oczywiście nie zapomina przy tym o akcji, popisach wyobraźni czy epickich sekwencjach. A wszystko to w dobrym, powiązanym z wielką historią, ale jednak zamkniętym albumie, który wyciska z Flasha to, co najlepsze i odzyskuje Barry’ego Allena dla nowych pokoleń. A że to jeden z sympatyczniejszych i bardzo rodzinnych postaci, czytelnik tym łatwiej może się z nim identyfikować. Dodajcie do tego dobre rysunki i dobre wydanie, z dodatkami – nieszczególnie obszernymi, ale interesującymi – a dostańcie komiks wart uwagi. Nie jest to jedno z tych dzieł, które koniecznie powinniście poznać, ale nie zmienia to faktu, że to dobry komiks i opowieść, jakiej na polskim rynku brakowało. Bo może i mamy regularną serię o „Flashu” od Egmontu, to jednak nie ma w niej tak dobrych historii, jak ta.

Komentarze