Nadszedł czas na restart kolejne marvelowskiej
serii w ramach inicjatywy „Marvel Fresh”. Tym razem padło na przygody
Strażników Galaktyki, jednej z najzabawniejszych i ciekawszych ekip
wydawnictwa. I, na szczęście, ten tom pokazuje, że po ostatnich komiksach
pisanych przez Duggana, które trudno było uznać za szczególnie udane, historia
wraca do lepszego poziomu i znów bawi tak, jak bawiła za czasów, gdy dyżur nad
nią miał Brian Michael Bendis.
Wszechświat nie ma się najlepiej. Po „Wojnach Nieskończoności”
sytuacja w komosie jest dramatyczna. Na najróżniejszych planetach gorzeje nowy
konflikt, kolejne rasy giną, ogień walk dosięga nowych światów, a ci, którzy
mogliby coś pomóc – Strażnicy Galaktyki – znów są rozbici. Ostatnie wydarzenia
sprawiły, że przywództwo nad naszą ekipą nie jest wcale takie oczywiste. Czy
Star-Lord straci tę pozycję? Do tego gdzieś zniknął Rocket, na Gamorę trwa
polowanie, a na dodatek zza grobu powrócił Thanos. Czy nasi bohaterowie znajdą
w sobie siłę nie tylko, by znów działać razem, ale i by pokonać szalonego
Tytana? A co gorsza na tym wcale nie koniec…
Donny Cates to scenarzysta, który potrafi napisać
dowolną historię, jaką zlecą mu bossowie z Marvela. Najlepiej jeśli jest to
historia oparta w dużej mierze na humorze, ale nie tylko. Bo to scenarzysta,
który potrafi dostosować się do najróżniejszych typów i stylistyk, dobrze
oddając charaktery poszczególnych serii, z jednoczesnym zachowaniem własnego
stylu. Przekonali się o tym polscy czytelnicy, choćby w seriach „Doktor
Strange” czy „Thanos”, a „Strażnicy Galaktyki” są na to kolejnym – i to jakże
przyjemnym – dowodem.
Siłą scenariuszy Catesa jest jednak nie to, że
potrafi dostosować się do dowolnych wymogów, a jego nonszalancja, swoboda,
lekkość i pomysłowość. Duggan w swoim runie „Strażników Galaktyki” próbował
balansować na granicy komedii i wielkich wydarzeń wstrząsających fundamentami
całego wszechświata, a nawet wszechświatów. Dramatyczne sceny, pełne napięcia i
emocji nie wychodziły mu jednak tak, jak na to liczył. Cates jednak, nie zatracając
humoru, wielkie momenty i tym podobne rzeczy serwuje nam w sposób przekonujący
i naprawdę udany. Bawi, wciąga, intryguje i zapewnia opowieści udany nowy
start, a zarazem nowy jej rozdział.
Dobre są też ilustracje, które pozostają i
dopracowane, i proste, miłe dla oka, a przede wszystkim pasujące do akcji, jaką
przedstawia nam scenariusz. Wszystko to składa się na kolejny dobry komiks od
Marvela. Prosty, niewymagający, ale jako rozrywka udany i wciągający. Nie zawodzi
na żadnym polu, a na dodatek podnosi poziom całości. w efekcie dostajemy coś,
co warto jest poznać, nawet jeśli nie znacie „Strażników Galaktyki”. Bo ten tom
to też dobra okazja by poznać ich przygody i dać się porwać serii, która ma
sporo do zaoferowania.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz