Amazing Spider-Man: Podwójne życie Pająka – Gerry Conway, Alex Saviuk

DWA ŻYCIA W PAJĘCZEJ SIECI

 

Dziś na recenzencki warsztat biorę komiks, który po raz pierwszy na polskim rynki pojawił się dokładnie trzy dekady temu, bo w roku 1992. Wznowiony w zeszłym roku w ramach „Epic Collection”, wart jest przypomnienia. Tym bardziej, że to naprawdę kawał znakomitego dzieła nie tylko dla fanów przyjaznego pajączka z sąsiedztwa.

 

Fabuła to skrótowe potraktowanie trzech dekad wydawania „Amazing Spide-Mana”. Ale opowiedziana zostaje z perspektywy zarówno Petera, jak i Mary Jane. Od słynnego ugryzienia przez pająka, po ślub obojga, widzimy krok po kroku, jak oboje starali się nie spotkać, jak nie sądzili, że przypadną sobie do gustu i jak w końcu los i tak splótł ich ścieżki. A wszystko to na tle zmagań z kolejnymi wrogami i wielkich wydarzeń, jakie wstrząsają życiem obojga…

 

W roku 1992 ten komiks na polskim rynku był swoistym objawieniem. Nad Wisłą „Spider-Man” ukazywał się dopiero od dwóch lat, w tym czasie dostaliśmy kilka świetnych opowieści („Nikt nie zatrzyma Władcy Murów!”, „Ślub” czy nieco historii z Venomem), mieliśmy też odrobinę genezy bohatera, ale wciąż zeszyty z jego przygodami w naszym kraju pomijały niemal trzydziestoletni okres jego losów. A ten zeszyt wypełniał ową lukę. Niedokładnie, bo jak tu streścić tyle fabuł na kilkudziesięciu stronach, ale jednak, a przy okazji pokazał, ze komiksy superhero wcale nie muszą być skupione tylko na biciu się po gębach.

 

I na tym też polega ogólna rewolucyjność tego zeszytu. W 1989 roku, kiedy debiutował, w głównonurtowych seriach superbohaterskich niewiele było okazji na snucie historii obyczajowych czy skupionych na psychice bohaterów, gdzie akcja byłaby elementem drugorzędnym, jeśli nie jedynie tłem całości. Tymczasem Conawy, który wcześniej dał nam chociażby opowieść o śmierci Gwen, w tej pierwszej powieści graficznej o Pajęczaku poszedł tą nieoczywistą drogą i kupił na uczuciach. Na miłości. I na psychice bohaterów. MJ w jego wykonaniu, odbrązowiona zresztą już wcześniej (patrz. „Narodziny Venoma”), to smutna dziewczyna z traumami, która wszystko ukrywa pod płaszczykiem rozrywkowej, wesołej panienki. Peter to Peter, nie zmienia się tu bardzo, ale jego cechy zostają jeszcze bardziej podkreślone.

 


Do tego Conway nie tylko przypomina tu najważniejsze wątki, ale też wreszcie po raz pierwszy ukazuje chronologię życia MJ na tle losów Petera, ukazując jak się dowiedziała, że jest Spider-Manem i kiedy to było. A ponieważ skupia się na postaciach i tym, co dzieje w ich głowach, akcję ograniczając do niezbędnego minimum, wychodzi to znakomicie. I jednocześnie sprawdza się, jako streszczenie wątków serii. In minus zaliczyłby tu niemal zupełne pominięcie postaci Gwen i wycięcie wątku z jej śmiercią. To jednak drobiazg w porównaniu z całą resztą, włącznie ze świetnymi ilustracjami Saviuka, który tu, kreską imitując klasykę, pokazuje na co naprawdę go stać.

 

Z tych wszystkich powodów, warto poznać ten zeszyt. Zeszyt świetny, nastrojowy i bliższy życia, niż większość spiadermanowych komiksów. Nie jest to opowieść na miarę „Śmierci Stacych”, „Ostatnich łowów Kravena” czy „Niebieskiego”, ale i tak nie pożałujecie lektury.

Komentarze