Prawie rok czekaliśmy na najnowszy tomik „Ao no
Exorcist”, ale w końcu jest. I jak zawsze jest znakomicie, z akcją, klimatem,
świetnym tempem o lekkością. Fani serii i dobrych shounenów – a przygody
dzielnych egzorcystów są shounenem dobrym i to nawet bardzo – będą więc, jak
zawsze, zadowoleni.
Rin i Yukio. Dwaj bracia. Dwaj przeciwnicy. Ich
walka trwa, zniszczenia przybierają na sile, a wszystko to zmierza do
nieuchronnego finału. Ale czy bracia zdołają odzyskać dawną relację, czy może czeka
ich zagłada? Ale ich starcie to wcale nie koniec, bo oto na horyzoncie w końcu
pojawia się…
Z aktualnie ukazujących się na polskim rynku serii
shounenowych, „Ao no Exorcist” to tytuł, który wymieniłbym w piątce
najlepszych. Obok jakich tytułów? Na pewno „Dragon Balla Super”, „My Hero
Academii”, „Vigiliante”… Zostawiam trochę miejsca na serie, z którymi się
waham, ale nie byłoby ich wiele. Co sprawia, że przygody egzorcystów są tak
udane?
Przede wszystkim świetne wykonanie. Jest tu bowiem
wszystko to, czego chcemy. „Ao no Exorcist” oferuje nam zatem akcję, klimat,
szybkie tempo, walki, ale też i ciekawe wątki obyczajowe, interesujące
postacie, dużo tajemnic, świetny humor… Długo można by wymieniać. Ważne, że
całość czyta się szybko, przyjemnie i z takim zaangażowaniem, że na początku
mojej przygody z serią w krótkim czasie pochłonąłem ponad dwadzieścia tomów i
było mi mało. I nadal się to nie zmieniło. Czy czytam jeden tomik na raz, czy czytałbym
je dziesiątkami, wciąż chciałbym więcej.
Owszem, nie jest to seria oryginalna. Skąd autorka
czerpała do niej pomysły, można by wymienić i wymieniać, ale nie ma to
najmniejszego sensu. Z shounenami, jak większością współczesnej twórczości jest
tak, że już nic świeżego w ich ramach powiedzieć się nie da, liczy się jakość. A
„Ao” ją ma, a na dodatek tak dobrze bawi się motywami i schematami, że powstaje
z tego rozrywka sentymentalna dla tych, którzy na shounenach się wychowali – od
„Dragon Balla:, przez „Naruto”, na „Pokemonach” skończywszy.
Jeszcze jakimś cudem nie znacie „Ao no Exorcist” a
cenicie shouneny czy po prostu rozrywkowe, lekkie horrory i fantastykę? To
nadróbcie ten błąd. Znajdziecie tu bowiem, jak już pisałem, wszystko to, czego
szukacie, a nieraz także o wiele więcej. Bo autorka wrzuciła tu wszystko, co
gatunkowo możliwe i upichciła z tego smakowite danie, unikając popadania we
wtórność czy kicz, a to rzadko się udaje.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz