Najnowsza jednotomówka od Waneko właśnie zawitała
na sklepowe półki. Tym razem w ręce czytelników trafia przyjemna, nastrojowa
opowieść z gatunku szeroko pojmowanej fantastyki z elementami horroru. Jak to z
jendotomówkami bywa, zabawa nie jest może genialna, ale całkiem miła i
nierozczarowująca.
Świat atakuje nowa zaraza. Indygopatia, bo taką
nazwę jej nadano, to choroba, o której wiadomo niewiele. Wszystko sprowadza się
do tego, że skóra zakażonych staje się błękitna, kości zaś przemienione zostają
w szafir morski. I tu na scenę wkracza ludzka chciwość, która może doprowadzić
do prawdziwej tragedii…
I tu na scenę wkracza para. On stracił pamięć. Ona cierpi
na indygopatię. Oboje muszą uciekać, ale czy zdołają?
„Blue Phobia” to opowieść dość typowa. Łączy w
sobie coś z postapo – całkiem spore coś – z opowieścią akcji, nastrojowym thrillerem
/ horrorem i obyczajową nutą. Można rzec, że to historia złożona ze
sprawdzonych schematów i gatunkowych motywów. Z tym, że złożona bardzo przyjemnie.
Jest tu zatem wszystko to, czego szukacie i co już dobrze znacie, a niezłe
wykonanie sprawia, że dostajemy przyjemną rozrywkę.
Jest w tej mandze tajemnica, jest akcja, jest walka
o życie, jest też pretekst do ukazania naszych najgorszych cech – czyli to, co najczęściej
robi gatunek postapo. „Blue Phobia” to jednak nie historia skupiona na psychologii
postaci, głębi i ambicji przekazania nam czegoś więcej, a rozrywce. Ma być lekko,
choć nastrojowo, ma być szybko – ale też i nie za szybko, byśmy mogli znaleźć nieco
momentów, w których zawiąże się nic zrozumienia / utożsamienia się z bohaterami
– i dokładnie to jest.
Do tego podane jest bez nadmiaru tekstu, z prostotą
i swobodą. Lekkość sprawia jednak, że nawet naciągane momenty przyjmujemy bez
zawodu, a całość dostarcza nam przyjemnej zabawy. Także na polu graficznym. To zresztą
jest najmocniejsza strona tomiku – miła dla oka kreska, sporo mroku budującego nastrój,
równie wiele dynamiki, przyjemny design postaci… Standard, ale jednak zawsze
miły.
W skrócie: niezła manga rozrywkowa dla fanów tego
typu opowieści. Jak na jednotomówkę przystało, nie ma tu mocno rozbudowanej,
epickiej akcji i tym podobnych atrakcji, jednak zabawa jest przyzwoita i nie
nudzi ani przez moment. I przy okazji to całkiem miła odskocznia od długich
serii, ciągnących się przez tysiące stron.
Dziękuje wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz