Kolejny tom „Garfielda” to nic innego, jak kolejna
porcja komiksów o leniwym, grubym kocie. W stosunku do poprzednich albumów nie
ma tu żadnych zmian, ale to dobrze. „Garfield” jest serią bliską ideału i
zmieniać nic w nim nie trzeba. To zaś, co oferuje czytelnikom, to doskonała
rozrywka łącząca w sobie ambitną satyrę z lekką komedią dla całej rodziny.
Garfield je. Garfield tyje. Garfield odchudza się i
walczy z poniedziałkami. Garfield wcina lazanię i tnie pazurami nogawki
listonosza. Stara się uniknąć weterynarza, daje występy na płocie. Garfield
marudzi, pije kawę i próbuje przeżyć porażki swojego pana, Johna. I przeżyć
próbuje wszystko, co serwuje mu los.
Jak wszystkim wiadomo (albo nie, dl tych drugich
piszę zatem niniejsze słowa) paski prasowe to taki specyficzny rodzaj komiksu,
który – jak każda rzecz dostępna bez ograniczeń wiekowych – musi być dla
każdego. Przygody tłustego, leniwego kota to z jednej strony świetna komedia,
komentująca w bezlitosny sposób naszą codzienność (kolejne paski ukazywały się
w gazetach codziennie, więc Garfield komentuje wszelkie święta i okazje, pojawiające
się po drodze), i zwierciadło, w którym się przeglądamy. Z drugiej zaś to po
prostu urocza zabawna historia dla każdego, przy której dobrze można bawić się
też w niezobowiązujący sposób, wyzbywając się ambicji.
Wielką siłą serii jest to, że Garfield reprezentuje
sobą nie tylko nasze najgorsze cechy takie, jak lenistwo, pychę, brak
konsekwencji, zapatrzenie w siebie, niechęć do różnych spraw, a zarazem także i
nasze pragnienia – zdumiewająco zbieżne zrywszy z tymi negatywnymi cechami. Do
tego autor cyklu jest świetnym obserwatorem rzeczywistości, który znajduje w
niej jednak coś mniej oczywistego, niż aktualnie zastany stan rzeczy – coś
ponadczasowego, wspólnego dla wszystkich, niezależnie od miejsca na Ziemi,
czasów w których żyje czytelnik, jego wieku i środowiska.
Ambicja łączy się ty jednak z lekkością i czystą,
zabawną komedią. A na tym nie koniec, bo przecież mamy tu jeszcze wyśmienite
ilustracje. Ta prostota, ten cartoonowy look – to wszystko tylko pozornie
wydaje się takie łatwe i nonszalanckie. Świetny kolor, dobry przekład i znakomite
wydanie dopełniają całości. Dzięki zabawa jest tak doskonała, a każdy aspekt
serii, jak i samej edycji potwierdza tylko wielkość tego dzieła.
I, owszem, jeśli „Garfielda” znacie tylko z filmów,
łatwo Wam będzie zignorować serię komiksową. Bo
co z tego, że znana i kultowa, jak tak kolorowa i prosta, że wydaje się
produktem stricte dla dzieci. Nie popełnijcie jednak takiego błędu i sięgnijcie
po ten tom – można go czytać niezależnie od innych – jak i cały cykl. Jest tego
wart, jak rzadko który.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz