Garfield: Tłusty koci trójpak, tom 11 – Jim Davis

GARFIELD KONTRA ŚWIAT

 

Kolejny tom „Garfielda” to nic innego, jak kolejna porcja komiksów o leniwym, grubym kocie. W stosunku do poprzednich albumów nie ma tu żadnych zmian, ale to dobrze. „Garfield” jest serią bliską ideału i zmieniać nic w nim nie trzeba. To zaś, co oferuje czytelnikom, to doskonała rozrywka łącząca w sobie ambitną satyrę z lekką komedią dla całej rodziny.

 

Garfield je. Garfield tyje. Garfield odchudza się i walczy z poniedziałkami. Garfield wcina lazanię i tnie pazurami nogawki listonosza. Stara się uniknąć weterynarza, daje występy na płocie. Garfield marudzi, pije kawę i próbuje przeżyć porażki swojego pana, Johna. I przeżyć próbuje wszystko, co serwuje mu los.

 

Jak wszystkim wiadomo (albo nie, dl tych drugich piszę zatem niniejsze słowa) paski prasowe to taki specyficzny rodzaj komiksu, który – jak każda rzecz dostępna bez ograniczeń wiekowych – musi być dla każdego. Przygody tłustego, leniwego kota to z jednej strony świetna komedia, komentująca w bezlitosny sposób naszą codzienność (kolejne paski ukazywały się w gazetach codziennie, więc Garfield komentuje wszelkie święta i okazje, pojawiające się po drodze), i zwierciadło, w którym się przeglądamy. Z drugiej zaś to po prostu urocza zabawna historia dla każdego, przy której dobrze można bawić się też w niezobowiązujący sposób, wyzbywając się ambicji.

 

Wielką siłą serii jest to, że Garfield reprezentuje sobą nie tylko nasze najgorsze cechy takie, jak lenistwo, pychę, brak konsekwencji, zapatrzenie w siebie, niechęć do różnych spraw, a zarazem także i nasze pragnienia – zdumiewająco zbieżne zrywszy z tymi negatywnymi cechami. Do tego autor cyklu jest świetnym obserwatorem rzeczywistości, który znajduje w niej jednak coś mniej oczywistego, niż aktualnie zastany stan rzeczy – coś ponadczasowego, wspólnego dla wszystkich, niezależnie od miejsca na Ziemi, czasów w których żyje czytelnik, jego wieku i środowiska.



Ambicja łączy się ty jednak z lekkością i czystą, zabawną komedią. A na tym nie koniec, bo przecież mamy tu jeszcze wyśmienite ilustracje. Ta prostota, ten cartoonowy look – to wszystko tylko pozornie wydaje się takie łatwe i nonszalanckie. Świetny kolor, dobry przekład i znakomite wydanie dopełniają całości. Dzięki zabawa jest tak doskonała, a każdy aspekt serii, jak i samej edycji potwierdza tylko wielkość tego dzieła.

 

I, owszem, jeśli „Garfielda” znacie tylko z filmów, łatwo Wam będzie zignorować serię komiksową. Bo  co z tego, że znana i kultowa, jak tak kolorowa i prosta, że wydaje się produktem stricte dla dzieci. Nie popełnijcie jednak takiego błędu i sięgnijcie po ten tom – można go czytać niezależnie od innych – jak i cały cykl. Jest tego wart, jak rzadko który.

 

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze