Naruto Shippuuden: Filmy kinowe


FILMY NARUTO, CZ. 2

 

Pierwsze trzy filmy kinowe z serii „Naruto” okazały się w dużym stopniu rozczarowaniem. Pod koniec ostatniego jednak, akcja zyskała na tempie, a cała opowieść na jakości, dzięki czemu z nadzieją patrzyłem na kolejne produkcje. I musze przyznać, że nie zawiodłem się. Owszem, i tu nie wszystko wyszło idealnie, ale zabawa była udana i o wiele bliższa mangowemu pierwowzorowi, niż się można było spodziewać.

 

Seria „Naruto Shippuuden” składa się właściwie z ośmiu filmów. Ja w tym miejscu przyjrzę się pierwszym sześciu z nich, bo dwa ostatnie, razem z obrazem „Boruto”, stanowią swoistą oddzielną grupę. O tym jednak, szerzej opowiem przy kolejnej okazji.

 

O czym opowiadają te produkcje? W pierwszej z nich, Naruto ochrania kapłankę Shion, która doświadcza wizji jego śmierci. I chociaż jest to produkcja przewidywalna (od razu zgadłem, jak twórcy rozwiążą temat śmierci Naruto), bawiłem się lepiej, bo całość okazała się bardziej poważna, mroczna i nastrojowa. I duży plus za całkiem spory ładunek emocjonalny. Choć nadal to jeszcze nie to, na co liczyłem.

 

Drugi film, „Więzy”, to opowieść o chwilowym powrocie Sasuke, który pojawia się na scenie, gdy Kraj Nieba atakuje Konohę. Produkcji trzyma poziom poprzedniczki, głównie dzięki scenom z Sasuke i Orochimaru oraz udanemu klimatowi. Akcja z latającymi ninja może i jest naciągana i stanowi kolejny element, który jakoś mi do narutowego uniwersum nie do końca pasuje, ale za to tempo produkcji rekompensuje wiele.

 


Jeszcze lepsza jest opowieść „Wola ognia”. Gdy trwa wojna, tylko Kakshi może ją przerwać. Ale będzie to od niego wymagało samobójczej misji. Naruto, nie chcąc się pogodzić z tym faktem, rusza mu na pomoc, łamiąc rozkazy…

 

Ale najlepszym filmem z omawianych przeze mnie w tej części pozostaje „Stracona wieża”, w której może i wątek podróży w czasie jest naciągany, ale ile daje nam dobrej zabawy. Oto bowiem Naruto, w trakcie misji, przypadkiem cofa się dwie dekady w czasie. Dzięki temu ma okazję połączyć siły z własnym ojcem, a przy okazji zobaczyć m.in. młodego i niesfornego Kakashiego. Urocza i ujmująca produkcja, która potrafi wywołać uśmiech na twarzy.

 


Ostatnim z omawianych przez mnie w tym tekście filmów jest „Więzienie krwi”. Może obraz ten jest słabszy od poprzedników, ale nadal trzyma satysfakcjonujący poziom. Tu Naruto trafia do więzienia za morderstwo. Chce dowieść swojej niewinności, ale jak ma to zrobić, kiedy nałożona na niego pieczęć odbiera mu moc, a z więzienia nie da uciec się żywym? Jakby tego było mało, w placówce dzieją się dziwne rzeczy…

 

Reasumując, okres „Shippuuden” jest dla filmów kinowych „Naruto” lepszy, niż dla poprzedzających go produkcji. Dobra akcja, dobre tempo, udany klimat, lepsze pomysły… wszystko to składa się na ciąg kinowych produkcji wartych polecenia każdemu miłośnikowi pierwowzoru. A co ważniejsze, najlepsze dopiero przed widzami, ale o tym w kolejnej części.

Komentarze