O tym komiksie mówiło się swego czasu, jak o
odpowiedniku wielkiego kinowego hitu. Rzeczy dynamicznej, pełnej akcji i
efektów… I tak jest w rzeczywistości. Na szczęście jest to rozrywka utrzymana
naprawdę na bardzo dobrym poziomie i nie pozwala czytelnikom nudzić się ani
przez moment.
W Gotham pojawia się tajemnicza postać. Rycerz z
płonącym mieczem zwany Aniołem Azraelem zjawia się w domu niejakiego Lehaha
wymierzyć mu sprawiedliwość. Zostaje jednak postrzelony i śmiertelnie ranny
ucieka na koniu. Umiera w swoim domu, dziedzictwo swe przekazując synowi.
Tymczasem w ręce Batmana wpada zakrwawiona kamizelka kuloodporna Azraela.
Słysząc też wieści o ludziach widzących tajemniczego rycerza postanawia zbadać
sprawę…
„Miecz Azraela” to komiks kultowy. Wcześniej za
sprawą albumu „Batman / Sędzia Dredd: Sąd nad Gotham” TM-Semic pokazało, że opowieści
graficzne nie muszą być wydawane, jako zeszyty drukowane na offsetowym
papierze, tym albumem zaś dało nam posmakować komiksu o iście filmowej
narracji, pełnego wizualnych popisów i świetnego klimatu. I powiem, że teraz,
po latach, po dekadach, chociaż na rynku mamy zatrzęsienie komiksów pełnych
komputerowych fajerwerków i kolorystyki aż bijącej po oczach, „Miecz Azraela”
wciąż robi pod tym względem wrażenie.
Fabularnie jednak też nie zawodzi. Mamy intrygującą
zagadkę, ciekawe pomieszanie estetyk – mamy tu i typowe gothamskie noir, i
europejskie klimaty rodem ze średniowiecza, podlane jednak horrorem, fantastyką
i symboliką, wreszcie jest wręcz gotycka ze względu na scenerię sensacyjna
akcja… Czyta się to naprawdę znakomicie, a sama opowieść zapada w pamięć i
zachęca do wracania do niej jeszcze nie raz.
Równie dobra jest szata graficzna, która ma w sobie
sporo cartoonowej prostoty, ale czysta kreska, w połączeniu ze znakomitym
operowaniem światłocieniem i złożonym, ale odpowiednio odebranym kolorem robi
duże wrażenie. Oglądanie „Miecza Azraela” to czysta przyjemność, tak samo
zresztą jak czytanie. Dlatego absolutnie warto go poznać. Swego czasu TM-Semic
wydało wiele świetnych komiksów o Batmanie, było ich w końcu ponad sto, jeśli
liczyć same numery i wydania specjalne. A jednak ta historia wciąż wyróżnia się
na tle większości z nich. I jako rozrywka, w której mieści się tak wiele różnych,
sprzecznych wręcz elementów, pozostaje nie tylko spójna, ale i przekonująca i
całkiem realistyczna. Dobrze więc, że „Miecz Azraela” wkrótce doczeka się
wznowienia od Egmontu.
Komentarze
Prześlij komentarz