Batman: Miecz Azraela – Dennis O'Neil, Joe Quesada

MIECZ SPRAWIEDLIWOŚCI?

 

O tym komiksie mówiło się swego czasu, jak o odpowiedniku wielkiego kinowego hitu. Rzeczy dynamicznej, pełnej akcji i efektów… I tak jest w rzeczywistości. Na szczęście jest to rozrywka utrzymana naprawdę na bardzo dobrym poziomie i nie pozwala czytelnikom nudzić się ani przez moment.

 

W Gotham pojawia się tajemnicza postać. Rycerz z płonącym mieczem zwany Aniołem Azraelem zjawia się w domu niejakiego Lehaha wymierzyć mu sprawiedliwość. Zostaje jednak postrzelony i śmiertelnie ranny ucieka na koniu. Umiera w swoim domu, dziedzictwo swe przekazując synowi. Tymczasem w ręce Batmana wpada zakrwawiona kamizelka kuloodporna Azraela. Słysząc też wieści o ludziach widzących tajemniczego rycerza postanawia zbadać sprawę…

 

„Miecz Azraela” to komiks kultowy. Wcześniej za sprawą albumu „Batman / Sędzia Dredd: Sąd nad Gotham” TM-Semic pokazało, że opowieści graficzne nie muszą być wydawane, jako zeszyty drukowane na offsetowym papierze, tym albumem zaś dało nam posmakować komiksu o iście filmowej narracji, pełnego wizualnych popisów i świetnego klimatu. I powiem, że teraz, po latach, po dekadach, chociaż na rynku mamy zatrzęsienie komiksów pełnych komputerowych fajerwerków i kolorystyki aż bijącej po oczach, „Miecz Azraela” wciąż robi pod tym względem wrażenie.

 

Fabularnie jednak też nie zawodzi. Mamy intrygującą zagadkę, ciekawe pomieszanie estetyk – mamy tu i typowe gothamskie noir, i europejskie klimaty rodem ze średniowiecza, podlane jednak horrorem, fantastyką i symboliką, wreszcie jest wręcz gotycka ze względu na scenerię sensacyjna akcja… Czyta się to naprawdę znakomicie, a sama opowieść zapada w pamięć i zachęca do wracania do niej jeszcze nie raz.

 


Równie dobra jest szata graficzna, która ma w sobie sporo cartoonowej prostoty, ale czysta kreska, w połączeniu ze znakomitym operowaniem światłocieniem i złożonym, ale odpowiednio odebranym kolorem robi duże wrażenie. Oglądanie „Miecza Azraela” to czysta przyjemność, tak samo zresztą jak czytanie. Dlatego absolutnie warto go poznać. Swego czasu TM-Semic wydało wiele świetnych komiksów o Batmanie, było ich w końcu ponad sto, jeśli liczyć same numery i wydania specjalne. A jednak ta historia wciąż wyróżnia się na tle większości z nich. I jako rozrywka, w której mieści się tak wiele różnych, sprzecznych wręcz elementów, pozostaje nie tylko spójna, ale i przekonująca i całkiem realistyczna. Dobrze więc, że „Miecz Azraela” wkrótce doczeka się wznowienia od Egmontu.

Komentarze