Ziemiański nie zdejmuje nogi z gazu i serwuje nam
kolejny tom „Viriona”. A jak wiemy po zapowiedziach to wcale nie koniec ani tej
serii, ani cyklu. Póki co mamy jednak „Pustynię” i co tu dużo mówić, jest to
tom równie dobry, co poprzednie i zabawa, jaką oferuje nie zawiedzie fanów na
żadnym polu.
Wszystko się wali. To, co w cesarstwie
najpotężniejsze, Zamek, wali się. Znika ambasadorka. Ludzie histeryzują. A nad
wszystkim unosi się kometa.
I tu na scenę wkracza Virion. Cesarz żąda wyników,
Taida jest w trudnej sytuacji, a Virion i jego ludzie muszą pokazać, na co ich
stać. Ale czy będą w stanie? W końcu na horyzoncie już czeka Legion Moy…
To tyle, jeśli chodzi o treść (by nie wyjść poza
to, co znajdziecie w blurbie powieści). Nie ma bowiem sensu zbyt wiele mówić o
fabule, tym, którzy serii nie znają wiele to nie powie, fani zaś na pewno wolą
wszystko odkryć sami. Więc zostawmy to w tym miejscu i przyjrzyjmy się samej
powieści, temu jaka jest i co ma do zaoferowania. Oczywiście miłośnicy prozy
Ziemiańskiego doskonale wiedzą czego się spodziewać – i to właśnie na nich
czeka – ale ci, którzy jeszcze nie wniknęli w ten świat, a wniknąć w niego warto,
powinni dopowiedzieć się tego i owego.
A zatem cała saga o Achai, a „Virion” jest jej częścią,
to lektura stricte męska, samcza bym wręcz powiedział. Ale nie ograniczona
tylko do tego. Jeśli chodzi o ogół serii, twardzi faceci i piękne, twarde i
obdarowane przez naturę kobiety biorą udział w wydarzeniach pełnych seksu i
przemocy. W przypadku „Viriona” zauważalny jest przede wszystkim skręt w
kierunku bardziej klasycznego fantasy, gdzie liczą się przygody, niezwykłości i
wyzwania. Jest tu coś z heroic fantasty, jest coś w fantasy o militarnym
zacięciu, ale i ze starych dobrych opowieści przygodowych, a nawet fantastyki
mieszającej w to wszystko politykę.
Całość czyta się świetnie, ale duża w tym zasługa
lekkiego stylu pisania Ziemiańskiego, który dobrze zna się na swoim fachu. Może
nie szafuje tu ambicjami, może i nie jest to wielka literatura, która łamie
konwencję i schematy, ale nie zmienia to faktu, że to kawał znakomitej
rozrywki. I chociaż Ziemiański często jest krytykowany, jego proza to wciąż
jedna z najlepszych w polskiej fantastyce i warto ją poznać. Choćby dla
przekonania się, co ma do zaoferowania i czy to rzecz dla Was.
Ja ze swej strony polecam, bo dla mnie osobiście, obok takich dzieł, jak „Saga o kotołaku”, „Księga całości” czy „Pan lodowego ogrodu” to wciąż najlepsza współczesna polska fantastyka. Świetnie bawię się czytając kolejne odsłony i zamierzam czytać kolejne. A że autor szykuje jeszcze wiele historii osadzonych w tym uniwersum, będzie na co czekać.
Komentarze
Prześlij komentarz