Myliłby się ten, kto sądziłby, że „Ucieczka z
Festung Breslau” to powieść historyczna. Z faktów historycznych, owszem,
czerpie, przede wszystkim jednak to męska literatura przygodowo-sensacyjna. Iście
Bondowski thriller osadzony w realiach drugiej wojny światowej, który czyta się
znakomicie i nawet przeciwników tematyki może skłonić do zanurzenia się w
lekturze.
Rok 1945. Gdy trwa walka o Festung Breslau z Armia
Czerwoną, ale na tej arenie dzieją się też wydarzenia, dla których walka
żołnierzy to jedynie tło. Ktoś morduje ludzi wywożących z miasta dzieła sztuki.
Śledztwem w tej sprawie zajmuje się oficer Abwehry, który liczy na własne zyski.
Rzecz w tym, że nie dość, iż sama sprawa jest nad wyraz dziwna, to jeszcze trzeba
przeżyć całą wojenną zawieruchę, która coraz bardziej równa miasto z ziemią…
Moja przygoda z twórczością Ziemiańskiego zaczęła
się od przeczytania fragmentu „Breslau Forever” w jednym z numerów „Fantastyki”.
Fragmentu, który kupił mnie tak bardzo, że kiedy tylko powieść pojawiła się na rynku,
z miejsca położyłem na niej swoje łapy. I chociaż trudno nazwać tamto dzieło
czymś ambitnym, jako momentami głupawa komedia z konkretną akcją, zagadką i
dobrym tempem, sprawdziła się znakomicie. I od tamtej pory po prozę artysty
sięgam regularnie, mając już za sobą coś około dwudziestu książek, jakie napisał
i wciąż ochotę na więcej. A chociaż z tematyką wojenną wybitnie mi nie po
drodze, po „Ucieczkę z Festung Breslau” sięgnąłem bardziej, niż chętnie – także
pchany sentymentami do połączenia „Ziemiański + Breslau” – i nie żałuję.
Jak każde dzieło autora, tak i ta powieść to nic
innego, jak literatura rozrywkowa w czystej postaci. A właściwie „Ucieczka z
Festung Breslau” to kwintesencja rozrywkowości w wykonaniu Ziemiańskiego. Zresztą
czego tu właściwie nie ma! Pisarz wziął na warsztat chyba wszystko, co sam lubi
– opowieści wojenne, przygodowe, sensacyjne, szpiegowskie, kryminały, komedię…
Długo by wymieniać. Jest tu coś z westernu, czasem coś rodem z literatury
młodzieżowej z czasów PRL-u, chociaż rzecz bardziej skierowana jest do
starszych czytelników. I to głównie czytelników płci brzydkiej, najlepiej
takich, dobrze bawiących się przy oglądaniu kolejnych Bondów.
„Ucieczka z Festung Breslau” to powieść szybka i
przyjemna w odbiorze. Na nudę nie ma tu miejsca, zagadka i akcja potrafią
zaciekawić, a przy okazji całość ma udany klimat. Do tego ciągle coś się
dzieje, autor nie żałuje nam lżejszych, rozładowujących napięcie scen, a
wszystko to serwuje naprawdę dobrym, przyjemnym w odbiorze stylem. Owszem,
czasem zdarzają się naciągane czy przesadzone wątki, czasem coś mogłoby zostać
ujęte inaczej, niemniej powieść dostarcza udanej rozrywki, w której o jakichkolwiek
ambicjach mowy być nie może, ale i nie są one w tym wypadku wcale potrzebne.
Lubicie Bondowskie klimaty? Chcielibyście podobnej do nich opowieści osadzonej w realiach drugiej wojny światowej, a zarazem oferującej bardziej swojskie klimaty i bliższe nam podejście do tematu? „Ucieczka z Festung Breslau” to rzecz dla Was.
Komentarze
Prześlij komentarz