Zapach miłości #4 – Kintetsu Yamada

ZAPACH UCZUĆ

 

Wszystko ma swój zapach. Miłość także. A już seks w szczególności. I właśnie o tym opowiada ta manga. Ale wąchanie kobiecego ciała, swoisty fetysz bohatera zafascynowanego wonią swojej lepszej połowy, to jedynie pretekst do snucia naprawdę wyśmienitej i mimo często absurdalnej akcji jakże życiowej i prawdziwej opowieści o miłości, związku i związanych z tym wszystkim kwestiach.

 

Świętowanie urodzin trwa! Związek Asako i Natoriego rozwija się coraz bardziej, sytuacja staje się poważniejsza. Dziewczyna walczy o swoje szczęście, ale czy będzie gotowa… wspólnie zamieszkać z ukochanym?

 

Bliska jest mi ta seria, oj bliska. Może w szczegóły wdawać się nie będę, mam w końcu mówić o serii i najnowszym jej tomiku, a nie sobie samym, prawda jest jednak taka, że „Zapach miłości” pod wieloma względami jest opowieścią, którą odczytuję w bardzo osobisty sposób i przemawia do mnie na polu jakże bliskich mi uczuć. Są tu sceny, które mogłyby być scenami z mojego życia, są emocje i momenty, jakie bez dwóch zdań odnieść mogę go siebie i mojego związku. I to bardzo, ale to bardzo sobie cenię. Ale nie tylko.

 

„Zapach miłości” świetnie broni się bez takich prywat. Bo to po prostu wyśmienita opowieść o miłości, o uczuciach, ale nie o szczeniackich uniesieniach, a dojrzałym, nawet jeśli nie stażem, związku. Związku dwojga ludzi, którzy się kochają, którzy swoje przeżyli i mają coś do powiedzenia na ten temat. Oboje pracują, żyją na swoim, jak to się mówi i właśnie do czytelników w podobnym wieku i sytuacji sugerowana jest ta pozycja. Żeby odnaleźli coś bliskiego, odbicie swoich doświadczeń czy chociaż rzeczy znane z otoczenia. Ale każdy, kto ceni opowieści o miłości – nie tanie romanse, ale dobre historie o tym, co tkwi w ludzkim sercu – znajdzie tu coś dla siebie.

 


Oczywiście mówi się, że najsilniejsze uczucia to te pierwsze. A zatem i czytanie o nich wywołuje największe emocje. Ale to nieprawda. W „Zapachu miłości” czytamy o ludziach dojrzałych, ułożonych, ich relacje są też w pewien sposób stonowane, ale nie zmienia to faktu, że siła wyrazu jest olbrzymia. I działa na nas. Porusza, emocjonuje, potrafi rozbawić to znów wzruszyć. Kocham to i kocham też, jak nakreślone są postacie, z główną bohaterką, nieco zamkniętą w sobie, niepewną, aż czasem jest nam jej żal, ale jednak silną i świadomą czego chce na czele.

 


Dorzucie jeszcze świetne rysunki i ładne wydanie i dostaniecie dobry komiks o miłości, który po prostu warto przeczytać. Jeśli emocje i uczucia nie są Wam obce, to seria dla Was. A jeśli, jak ja, znajdziecie w niej coś bliskiego, tym mocniej ją pokochacie.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.








Komentarze