Amazing Spider-Man #5/1993 - David Micheline, Erik Larsen

WALKA O PRZETRWANIE

 

Dużo opowieści o Venomie wymienianych jest jako te najlepsze. Jednak odkąd tylko pamiętam, zawsze uważałem, że ta zawarta w niniejszym numerze jest mocno niedoceniona. Może i nie jest to wielkie dzieło, może pod wieloma względami mogłoby być lepsze, ale wciąż to jedno z najlepszych starć Parkera i Brocka. I kawał naprawdę świetnej opowieści akcji.

 

Venom powraca raz jeszcze. Po tym, jak zdawało się, że zginął z ręki Styxa, udaje mu się zwalczyć chorobę i wrócić do akcji. Tym razem jednak ma niezawodny zdawałoby się plan. Nie chcąc krzywdzić niewinnych, pragnąc jedynie śmierci Spider-Mana, porywa go na bezludną wyspę i zaczyna polowanie. Nie mając z nim najmniejszych szans Peter będzie musiał znaleźć sposób by powstrzymać łotra i przetrwać jakoś zbliżającą się nieubłaganie noc…

 

„Amazing Spider-Man” z nutą rodem z survival horroru – taki jest właśnie ten zeszyt serii. Uzupełniony o egzotyczne nuty, skupia się przede wszystkim na niebezpiecznym pojedynku na śmierć i życie. Peter zdaje sobie sprawę, że nie ma szans z Venomem, każde poprzednie starcie wygrywał przypadkiem z pomocą innych, teraz jest zdany na siebie i nikt nie przyjdzie mu z pomocą. I postawienie na taką akcję, z jednoczesnym nie ograniczeniem się tylko do niej.

 

Co to znaczy? Tym razem mniej jest tu przerywników niezwiązanych z walką obu bohaterów. Ważniejsze jednak jest to, że twórcy zaczynają rozbudowywać tutaj kodeks honorowy Brocka / Venoma, co w przyszłości stało się podwaliną pod solową serie jego przygód. Jednocześnie nie zapominają o niepewności, napięciu i klimacie. A w budowaniu tego ostatniego kluczowe okazują się, jak zawsze, rysunki.

 


Tu jest lepiej, niż w poprzedniej opowieści o Venomie tego duetu. Zmiana inkera wyszła pracom Larsena na dobre, a niezła, mimo swojej barwności kolorystyka dobrze pasuje do całości. Zeszyt ten czyta się świetnie i świetnie ogląda. Na nudę nie ma tu miejsca, przez ponad czterdzieści stron cały czas coś się dzieje, a dobry finał zaostrza tylko apetyt na więcej.

 

Ja ze swej strony polecam, bo warto. Z klasycznych opowieści o Venomie ta jest jedną z najlepszych. Warto o niej pamiętać i wracać coraz. To tylko rozrywka, zdaję sobie z tego sprawę, ale jakże udana i przyjemna.

Komentarze