The Amazing Spider-Man 6/1997: Powrót znad krawędzi, cz. III: Deadmen / Powrót wygnańca, cz. III: Echa ciszy – Howard Mackie, Tom Lyle, Terry Kavanagh
Początki „Sagi klonów” to czas, kiedy do tematu
podchodzono w dość delikatny sposób. Pojawił się klon, ale jego przygody
rozgrywały się bardziej w tle, analogicznie do głównych wydarzeń, Peter zaś
zmaga się z własnymi problemami, które dopiero zaczną się łączyć z całą resztą.
I to widać po raz kolejny w tym zeszycie, gdzie dominują zwykłe wydarzenia, a
nie temat klonowania.
Kolejny numer rozgrywający się na dwóch
płaszczyznach daje, przynajmniej w wypadku przygód Petera, nieco wytchnienia od
klonów. Tym razem bowiem Peter wahając się czy uśmiercić siebie jako człowieka,
by pozostał tylko pająk, spotyka się z nowym Daredevilem. Spider-Man uważa
jednak, że w DD nadal wciela się Matt i tylko udał swą śmierć. Jaka jest jednak
prawda? To pytanie musi poczekać, bo w mieście pojawia się Owl i obaj herosi
stają z nim do boju.
Druga historia prowadzi nas dalej w losy klona Petra, Bena, który trafia do szpitala po ranie zadanej mu przez Venoma. Na horyzoncie pojawia się także tajemniczy Kane, który jeszcze wiele namiesza w życiu naszych bohaterów. Co wyniknie z jego przybycia?
Co tu dużo mówić: fabuła w obu przypadkach jest
ciekawa i intrygująca. Wprawdzie trochę za dużo w tym patosu, ale na szczęście
nie tyle, by zepsuć całość. Jak zawsze całość ma swój klimat, dobrą akcję i
szybkie tempo, chociaż nie brakuje dialogów, przedłużających lekturę. Nie ma tu
oczywiście nic, co powaliłoby na kolana, ale też i nie ma zawodu. Zresztą
chociaż całość mieszana jest z błotem, nadal pozostaje o wiele lepsza, niż np.
większość „Amazing Spider-Mana” pisanego przez Dana Slotta czy ostatnie
dokonania autorów na tym polu.
I lepiej wypada też pod względem ilustracji. Nie ważne
czy mamy tu do czynienia z czystą, czy brudną kreską, jest nastrojowa, mroczna
i dynamiczna. Momentami rzecz jest odpowiednio dramatyczna i wpada w oko. W skrócie:
dobry komiks superhero, który czyta się szybko, lekko i przyjemnie. I do
którego chce się wracać.
Komentarze
Prześlij komentarz