„Czarolina” to może mało oryginalna, ale jakże
sympatyczna propozycja dla młodszych czytelników. A właściwie dorastających
czytelniczek, chociaż oczywiście nie tylko dla nich. Łączy w sobie bowiem
zarówno magię, zagadki, klimat, tematy szkoły i przyjaźni, jak również nutę
przesłania.
Czarolina utknęła gdzieś między jawą a snem. Jak ma
się wydostać z tego miejsca? Czy znajomi zdołają jej pomóc? Czym jest szkielet?
I kto jest odpowiedzialny za wydarzenia, które wstrząsają wszystkimi od pewnego
czasu?
Jak pisałem już nie raz, na pierwszy rzut oka
„Czarolina” to prosta opowiastka, skierowana głownie do dziewczyn wkraczających
w okres nastoletniości. Dlatego, chociaż w dużej mierze to dark fantasy na
granicy horroru, jest kolorowy, mimo mroku, a także, chociaż nie brak tu
mocniejszych elementów, skupia się na tematach m.in. przyjaźni, zauroczenia,
szkolnych i towarzyskich problemów itd., itd. To, podobnie jak pełna magii i
niezwykłości fantastyka, to chwytliwe motywy dla nastolatek, ale można się pod
tym wszystkim doszukać analogii do dojrzewania. Do przemian zachodzących w
młodych odbiorcach, obleczonych tu w fantastyczne szaty, ale jednak bliskich
czytelni(cz)kom. Choć, oczywiście, można to odczytywać także zupełnie inaczej.
Dlatego też również jako stricte rozrywkowa
lektura, „Czarolina” ma swój urok. Nie jest to głęboka, ani ambitna opowieść,
tego zarzucić jej nie można. Czy jednak ma to wiele znaczenie, kiedy ma swój
przyjemnie mroczny klimat, które jako dziecko lubiące grozę z pewnością bym
docenił, dobrą akcję, przygody i tajemnice, podkreślane często za pomocą
retardacji. Pod tym względem przypomina trochę „Harry’ego Pottera”, choć ma
zdecydowanie swój własny – dziewczyński, warto to podkreślić – charakter. Ale i
przedstawiciele płci brzydkiej również znajdą tu coś dla siebie, bo „Czarolina”
jest opowieścią uniwersalną.
Jeśli chodzi o szatę graficzną, to jak się
domyślacie, jest lekka, prosta, ale odpowiednio fantastyczna i nastrojowa.
Ogląda się to wszystko równie miło, co czyta i jest po prostu całkiem przyjemne
dla oka. Lubicie takie klimaty? To rzecz dla Was.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz