Każdy z nas zetknął się z tematem śmierci. Każdy z
nas może też coś o tym powiedzieć. Ale tylko tacy, jak Roth potrafią o tej
tragedii mówić tak pięknymi słowami i w tak wybitny sposób, z jakim mamy do
czynienia w tej powieści.
Herman ma osiemdziesiąt sześć lat, cieszy się
dobrym zdrowiem i… nagle, nieoczekiwanie, zapada na śmiertelną chorobę. Od tej
chwili zaczyna się walka, obserwowana przez jego syna. Z życie trwa dalej…
Powiedzieć, że Roth lubił temat śmierci byłoby
trudno, ale na pewno było coś, co go w nim pociągało. Fascynowało? Przerażało?
Cokolwiek to było, czy przepracowywał tym własne traumy – a takie znakomita
nosi niniejsza powieść, a nie jest jedyną taką w jego dorobku – czy po prostu
uważał umieranie za kwestię wartą poruszania, zawsze robił to w genialny
sposób. Często rozliczając się przy tym z życiem prostego człowieka
(„Everyman”) czy seksualnością („Teatr Sabata”). A teraz na warsztat bierze
własne doświadczenia i osobiste wątki i zabiera nas w najbliższą jemu samemu
podróż po umieraniu.
„Dziedzictwo” to wspomnienia o odchodzeniu ojca
Rotha. Wspomnieniu nagłej choroby, która go dotknęła w zaawansowanym wieku i
obserwacji jakie w związku z oboma faktami czyni jego syn, pisarz. Pisarz wybitny,
który w prozie życia zawsze potrafił dostrzec coś niezwykłego. I tak, jak w „Konającym
zwierzęciu” nawet najbardziej wulgarne i sprośne fantazje potracił ubrać w poruszające,
piękne słowa, tak i tu symptomy choroby i śmierci przyodziewa w iście poetycką
prozę. Ale to, że pisze o tym wszystkim w piękny sposób, a nawet w sposób lżejszy niż w wielu swoich powieściach, nie zmienia faktu, że
mówi o rzeczach ostatecznych i że wyciska z nich całą prawdę.
W „Dziedzictwie” pełno jest bowiem emocji i
wielkiej siły wyrazu. Ta powieść, jak większość prozy zmarłego amerykańskiego
mistrza, trafia do naszych serc i umysłów, budzi uczucia, nie pozwala być
obojętnymi, ale jednocześnie skłania do zadumy, refleksji. Zresztą to nie tylko
historia o śmierci, ale też i miłości, ale i samym życiu. Wszystkich tych
prozaicznych sprawach, nieistotnych detalach, które składają się na to, kim i
jacy jesteśmy. I co do życia innych wnieśliśmy. I piękny, czuły hołd złożony ukochanemu
rodzicowi.
Warto. Pod każdym względem warto. „Dziedzictwo” to
kolejna wielka powieść wybitnego autora. Niełatwa, ale jakże satysfakcjonująca.
Dziękuję Wydawnictwu
Literackiemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz