Odkąd jesteśmy niemal na bieżąco z japońskim
wydaniem „My Hero Academii”, na kolejne tomiki musimy niestety czekać trochę
dłużej, niż do tego przywykliśmy. Na szczęście niezmiennie warto jest oczekiwać
kolejnych części, bo wciąż to jeden z najlepszych obecnie wydawanych
klasycznych shounenowych bitewniaków. I wciąż znakomicie się go czyta, chociaż
to już 32 tomik.
W społeczności superbohaterskiej źle się dzieje. Co
gorsza Midoriya porzucił szkołę i przyjaciół, wszystko by wcielić w życiu swój
niebezpieczny plan. Ale wróg nie śpi i wysyła za nim zbirów. Czy chłopak ma
jakiekolwiek szanse?
Finał poprzedniego tomiku „My Hero Academii” był
jednym z najlepszych w całej serii i całkiem udanym zwrotem akcji, który
podsycił apetyt na ciąg dalszy. A ciąg dalszy naprawdę jest udany. Na nudę nie
ma tu miejsca, akcja pędzi do przodu na złamanie karku, twórca ani na moment
nie zdejmuje nogi z pedału gazu, a ten wciśnięty jest właściwie do samej
podłogi, a szybkie tempo równoważy nieco spora ilość dialogów.
Poza trym tradycyjnie to także miks motywów, wątków
i elementów z komiksów superhero i mangowych bitewniaków. Ciekawe postaci,
mnóstwo najróżniejszych niesamowitych darów, dużo szaleństwa, popisy wyobraźni,
widowiskowość… Na humor tym razem miejsca za bardzo nie ma, wszystko pędzi
przed siebie nie oglądając się na nic, ani na nikogo, a solidna dawka
dramatycznych momentów zapewnia zaplecze emocjonalne. Choć oczywiście
jednocześnie jest to wszystko lekkie i przyjemne, bez zbytniego ciężaru, który
mógłby przytłoczyć młodego odbiorcę, za to z pewną dawką mroku.
Podstawą całego „My Hero Academia”, jak i tego
tomiku są jednak walki, a te, jak mówiłem, są dynamiczne i widowiskowe. Odrobina
erotyki? Bez tego, jak wiadomo shounen obejść się nie może i ten tomik, chociaż
bardzo łagodny na tym polu, wyjątkiem również nie jest. Wszystkim tym zaś cieszyć się pozwala nam znakomita szata graficzna, bo poszczególne elementy
podane w bardzo dopracowany, robiący wrażenie pod względem graficznym sposób.
Dlatego jeśli lubicie shouneny i komiksu o superbohaterach, nie wahajcie się i
poznajcie ten cykl. A gdyby było Wam mało, koniecznie sięgnijcie po spin-off
„Vigilante”, który trzyma ten sam, znakomity poziom, choć jednocześnie idzie
własną, nieco dojrzalszą ścieżką.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz