Szkarłatna wdowa – Graham Masterton

DZIAŁANIA CZŁOWIEKA CZY ZŁYCH SIŁ?

 

Graham Masterton w literaturze imał się chyba wszystkiego, co mroczne, krwawe, wywołujące dreszcze albo związane z seksem. Pisał horrory o duchach, potworach, wampirach i kanibalach, pisał thrillery o mordercach, pisał poradniki seksu, a i zdarzyło mu się nawet popełnić kilka powieści historycznych. Łączył też m.in. horror z historią („Demony Normandii”), a teraz zdecydował się połączyć z nią thriller. Ale thriller, który może spodobać się też miłośnikom grozy.

 

Beatrice ma wszystko, ze szczęśliwym dzieciństwem pod okiem ojca aptekarza, który przekazuje jej tajniki zawodu włącznie. A potem dochodzi do tragedii i nasza bohaterka trafia w sam środek życiowych zawirowań, które prowadzą ją do jeszcze trudniejszej sytuacji. Oto bowiem zaczynają dziać się dziwne rzeczy: ludzie giną, w miasteczku wybuchają pożary, zwierzęta padają, a spanikowani ludzie we wszystkim dopatrują się działania złych sił. Beatrice jest innego zdania i chce wyjaśnić sprawę za pomocą nabytej wiedzy, ale szybko odkrywa, że nic nie jest takie, jakim się wydaje. Czy to wszystko może mieć jakiś związek z jej ojcem? A może rzeczywiście dzieje się tu coś nie z tego świata?

 

Ta powieść, pierwsza część serii o Beatrice Scarlet, określana jest jako Katie Maguire w wersji kostiumowej i trudno jest temu zaprzeczyć. Masterton, który większość swej kariery poświęcił stricte horrorom i erotyce, w ostatnich latach pokazał nam, jak dobrze czuje się w thrillerach / kryminałach, właśnie za sprawą serii o Katie, ale też i wydanej kilka lat temu „Szkarłatnej wdowie”. W tej powieści, która na rynek powróciła dzięki zapowiadanej kontynuacji, autor zabierając nas do ery przedwiktoriańskiej, bawi się konwencją zarówno dreszczowca, powieści historycznej, jak i nomen omen wiktoriańskiej właśnie, wrzucając tu zarówno świąteczne elementy, jak i klimat rodem z tamtych dzieł.

 

Przyznam, że teoretycznie powieść nie powinna mi się spodobać, bo za kostiumowymi czy historycznymi dziełami nie przepadam. Co do wiktoriańskiej literatury to, owszem, są dzieła, które czytam z przyjemnością, ale mam już poważny przesyt tymi klimatami. A jednak Masterton po raz kolejny pokazał jak świetnym jest autorem i stworzył powieść, która do mnie trafiła. Ciekawy pomysł na zagadkę, przypominającą pod pewnymi względami prozę Jeana-Christophe’a Grangé’a, równie ciekawa koncepcja na iście detektywistyczną historię osadzoną w czasach, gdzie techniki dedukcji nie istniały i jeszcze podlanie tego wszystkiego solidną dawką elementów rodem z horrorów. Czy wychodzi z nich coś rodem z Grangé’a, Sherlocka Holmesa czy może coś więcej, odkryć musicie sami, ale warto.

 

Warto, bo to kolejna dobrze napisana, interesująca, łagodna jak na tego autora powieść, którą czyta się z zaciekawieniem i która potrafi działać na wyobraźnię. Nastrojowa, czasem może i przesadzona, ale to też już urok prozy Mastertona. Jego fani, jak i miłośnicy takich thrillerowo-historycznych klimatów, których w prozie i popkulturze przecież nie brak, będą zadowoleni. Ja jestem i z przyjemnością sięgnę po ciąg dalszy.

 

Dziękuję wydawnictwu Albatros za udostępnienie egzemplarza do recenzji.



Komentarze