Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite – Susan Hill

GROZA IŚCIE WIKTORIAŃSKA

 

Chociaż Susan Hill w swojej karierze pisywała najróżniejsze dzieła, od książek dla dzieci, po krytykę literacką, najbardziej kojarzona jest z horrorem. „Zagrabione życie” zaś to zbiór opowiadań, w którym horror miesza się z thrillerem, fantastyką i kryminałem. I pokazuje dobrze mroczne, ale różnorodne oblicze legendarnej autorki.

 

Detektyw ma zająć się sprawą prawdziwych okoliczności śmierci męża Lady Webb. Pewien mężczyzna na wieść o pożarze siedemnastowieczny budynek, zaczyna wracać wspomnieniami do wydarzeń z przeszłości. Potem poznajemy nową, dziwną pracownicę pewnego biura. A pewna rodzina, chcąc żyć zgodnie z nakazami wiary, odkrywa do czego może to doprowadzić. Do tego poznajemy groźne dzieło sztuki i konsekwencje pewnego wybryku.

 

Niniejszy zbiór w dużej mierze oparty jest na oryginalnej antologii „The Travelling Bag and Other Ghostly Stories” – a dokładniej na jej miękkokładkowej, poszerzonej edycji z 2017 roku. To z niej bowiem pochodzi pięć z siedmiu zamieszczonych tu tekstów. Tekstów, które jak sam tytuł oryginału jasno mówi, należą do typu opowieści o duchach. I to na dodatek takich z wiktoriańskim zacięciem i, nomen omen, duchem właśnie. Tego ducha czuć zresztą nawet w tekstach niedziejących się przed wiekiem, chociaż takie też znajdziemy, ale jednocześnie nie jest on jakiś nachalnie zaakcentowany. Co w praktyce znaczy mniej więcej tyle, że i miłośnicy wiktoriańskich klimatów, i ci za nimi nieprzepadający mogą znaleźć tu coś dla siebie.

 

Bo proza Hill jest prozą dobrze napisaną. Klasyczną w swoim wykonaniu, czasem wręcz oldschoolowy, ale mającą w sobie urok i siłę wyrazu. Autorka mocno czerpie z wiktoriańskich dokonań, zarówno pod względem tematyki, rozłożenia akcentów fabularnych czy gatunkowych, jak i samej kompozycji swej prozy – ze stylistyką włącznie – ale robi to po swojemu. Składa hołd literaturze, na jakiej się wychowała, a jednocześnie odświeża ją, zaszczepia na nowy grunt, ale pamięta o korzeniach.

 

Dostajemy więc horrory, które zamiast na akcję stawiają na bohaterów, nastrój i ich otoczenie. Mocno splecione z iście kryminalnymi zagadkami, nie mają skomplikowanej treści, ale są bardzo skutecznie poprowadzonymi opowieściami, które zaciekawiają i potrafią przemówić do wyobraźni. Nie zawodzą wykonaniem, mają też w sobie dużo uroku, bywa, że i czuć w nich ciepło, od przesłania również nie stronią i stanowią po prostu dobrą rozrywkę, która do mnie trafia na wielu poziomach i zostaje ze mną na dłużej.

 

Lubicie wiktoriańskie klimaty? Sięgnijcie koniecznie. Nie przepadacie, ale cenicie dobre, klasyczne horrory to też rzecz dla Was. Susan Hill nie przypadkiem cieszy się wielkim uznaniem i chociaż nad Wisłą zbyt dobrze znana nie jest, warto poznać jej prozę.

 

Recenzja opublikowana na portalu Kostnica.

Komentarze