Deadpool #3: Weasel idzie do Piekła - Skottie Young, Scott Hepburn, Nic Klein

DEADPOOL, WOJNA ŚWIATÓW I PIEKŁO?

 

Najnowszy tom „Deadpoola” to w połowie opowieść uzupełniająca event „Wojna światów”, a w połowie niezależne – przynajmniej od większych wydarzeń, bo nie od akcji serii – historie. W skrócie, jest różnorodnie, dynamicznie, widowiskowo i zabawnie. I chociaż nie jest to ambitna seria, rozrywkę dostarcza na poziomie.

 

Nadeszła wojna. Wojna światów! Malekith Przeklęty wraz ze swoimi siłami podbił inne światy i teraz atakuje Ziemię! Deadpool też zostaje zamieszany w te wydarzenia i wysłany do Australii, gdzie czekają na niego trolle, którymi ma się zająć! Pytanie tylko, czy nie narobi przy okazji większych problemów!

Na tym, oczywiście, nie koniec, bo kiedy inwazja zostaje odparta, nadchodzi czas wyrównania piekielnych rachunków z Mephisto i Weaselem! Tylko czy ma szansę wyjść z tego wszystkiego cało? A jeśli tak, to jakim kosztem?

 

„Deadpool” to seria nie dla każdego. Specyficzny, czarny humor, brak poszanowania dla życia i poprawności politycznej, w połączeniu z metafikcyjnym podejściem i nutą superbohaterszczyzny, daje nam produkt, który bawi i śmieszy, ale nie każdego porwie. Bo taką specyfikę i estetykę trzeba lubić. Szczególnie, że Deadpool nie jest oryginalny, postacie o takim charakterze i poruszające się w bliźniaczo podobnych ramach zaludniały przed nim strony serii „Lobo” i „Maska”. Ale jednak i tak zyskał sławę, uznanie i podbił kinowe ekrany. A ta seria jego przygód radzi sobie dobrze.

 

Nic w tym jednak dziwnego, skoro za scenariusz zabrał się tu Skottie Young. Ten młody, niepokorny twórca dał nam popis możliwości w serii „Nienawidzę baśniowa”, gdzie połączył urok i słodycz z brutalnością i lejącą się krwią. Tu zaś urok i słodycz zastępuje, choć nie do końca, humorem, dorzuca do tego mnóstwo akcji, pokazując nam zabawniejszą odsłonę konfliktu z mrocznym elfem. Zresztą do ogranej tematyki z wysyłaniem kogoś do piekła, demonicznymi paktami i tym podobnymi sprawami, które przewijały się przez przerażającą większość serii Marvela też podchodzi z humorem.

 


I tak sobie toczy się ta seria. Na nudę nie ma tu miejsca, za to humoru jest sporo. Można się rozerwać, niezobowiązująco, ale jednak, można też wciągnąć się w przygody i szaloną akcję. Poziom filmowy jest tu zachowany, graficznie na dodatek rzecz jest bardzo przyjemna, z charakterem, nutą brudu w kresce i barwną, ale nieprzesadnie kolorystyka, którą ma nie odstraszać dorosłego czytelnika, do którego bardziej kierowana jest całość.

 

Po prostu rzecz dla fanów. Fanów „Deadpoola”, fanów takiej estetyki i tych, którym do gustu przypadł event „Wojna światów” i chcieliby więcej. Sprawdza się i jako kontynuacja serii, i jako dodatek do komiksowego wydarzenia.

 

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.



Komentarze