„Uda się czy się nie uda” to już nasza szesnasta –
a właściwie siedemnasta, jeśli liczyć album „Supersisters” – przygoda w świecie
szalonych sióstr. Przygoda jak zwykle udana, pełna humoru i satyry na życie
rodzeństwa. I kolejny komiks w sam raz na wakacje.
Wendy i Marine, to siostry dzielone przez
niewielką, ale zawsze przepaść wieku. Różni je więc bardzo wiele, od
zainteresowań, po podejście do codziennych spraw i rozumienie otaczającego je
świata. Jest jednak jedna rzecz, która je łączy – uwielbienie w płataniu sobie
nawzajem psot. A powodów i okazji do tego mają wiele…
Co tu dużo mówić, zabawa jak zawsze jest po prostu
przednia. I potrafi rozweselić. Jednocześnie ma w sobie pewną nutkę goryczy,
wyczuwalną raczej z perspektywy dorosłego odbiorcy i na dodatek takiego, który
jednak trochę zamyśli się nad lekturą. I ten aspekt doceniam.
Doceniam też to, że seria pełna jest popkulturowych nawiązań, widocznych jako
smaczki czy detale, gdzieś w tle. Odnajdą je bez trudu dzieci, dorośli jednak
dostrzegą więcej z nich, bo część z nich jest skierowana stricte do nich
właśnie.
Jak na rzecz dla czytelników w każdym wieku
przystało, nie ma tu treści niewłaściwych dla najmłodszych, są za to codzienne
sytuacje z życia rodzeństwa, przepuszczone przez krzywe zwierciadło. Dziewczyny
lubią gry (co spodoba się miłośnikom „Kida Paddle’a”), lubią psoty i
niegrzeczne zabawy (czyli coś dla fanów „Titeufa”). Całość jest lekka, zabawna,
ale i wcale nie głupia. W poszczególnych epizodach (każdy to jedna strona
albumu) poza sporą dozą życiowych scen mamy także mnóstwo prawdy.
Tradycyjnie wszystko to jest znakomicie
zilustrowane. W sposób dość typowy dla europejskiego komiksu środka, cartoonowy
i lekki, ale jednocześnie sporo tu detali i realizmu. I owszem, rzecz do
historii pewnie nie przejdzie, nie zagrozi „Smerfom”, „Muminkom”, „Lucky
Luke’owi” czy „Asteriksowi”, że ograniczę się do familijnych hitów z Europy,
ale jednocześnie pozostaje jedną z najlepszych współczesnych serii w swoim
gatunku.
Dlatego też jeśli lubicie lekkie, zabawne,
niezobowiązujące komiksy familijne, „Sisters” to tytuł dla Was. Nie wahajcie
się zatem i sięgnijcie po niego. Dobrze jest się czasem trochę pośmiać.
A ja dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz