Ta powieść Grahama Masterotna, całkiem niedawno reklamowana jako najnowsza, na polskim
rynku taką nowością do końca nie jest. „Susza” bowiem po raz pierwszy ukazała się w
roku 2014, a to najnowsze, to już jej trzecie (i poprawione) wydanie. Nie
zmienia to jednak faktu, że mamy tu do czynienia z kolejną dobrą powieścią
jednego z niekwestionowanych mistrzów horroru, doskonale nadającą się w sam raz
na letnie upalne miesiące, kiedy klimat za oknem doskonale zgrywa się z
klimatem panującym na stronach.
Nad kalifornijskie San Bernardino nadchodzi
wyjątkowo upalne lato. Pogoda szybko zmienia się w problem, kiedy susza dotyka
okolicę. I tu zaczyna się prawdziwy problem, bo są ludzie, którzy klęskę
żywiołową chcą wykorzystać do własnych celów. Działania polityków doprowadzają
do odcięcia wody w najbiedniejszych dzielnicach, w mieście wybuchają zamieszki,
policja nie ma szans z protestującymi, a sytuacja z każdą chwilą tylko się
pogarsza. W samym jej środku znajduje się Martin Makepeace, były żołnierz, a
obecnie pracownik opieki społecznej, którego córka jest poważnie chora, a syn
trafia za kratki za gwałt i morderstwo, których nie popełnił. Martin będzie
wiec musiał stanąć do walki o wszystko, co mu bliskie, a susza i najgorsze
ludzkie instynkty niczego nie ułatwiają…
Gdyby „Rambo” był postapokaliptycznym thrillerem, wyglądałby jak ta konkretna powieść Mastertona. To pierwsze wrażenie, jakie odniosłem po przeczytaniu opisu tej powieści i lektura całości jedynie je podtrzymała. Owszem, „Susza”, do kupienia na Bonito, nie jest tak sensacyjną opowieścią, jak przypadki weterana wojny w Wietnamie, który w Ameryce pełnej niegościnnych władz nie może znaleźć sobie miejsca po wojnie, ale wciąż mają ze sobą dużo wspólnego. Twardy bohater, który umie poradzić sobie w każdej sytuacji, dzięki wojskowemu wyszkoleniu, problemy, walka o przetrwanie… Z jednej strony wydaje się, że nie bardzo pasuje to do Mastertona, mistrza erotyki i brutalnych horrorów, ale szybko okazuje się, że jednak jest inaczej.
Bo nawet tu Masterton czuje się, jak w domu. Nieraz
udowodnił nam, że potrafi pisać nie tylko o seksie i mrocznych siłach, ale też
i świetne radzi sobie zarówno jako autor powieści historycznych czy rasowych thrillerów
/ kryminałów. Tutaj bada nieco inny grunt, a zarazem pozostaje wierny sobie. Bo
trudno nie porównać „Suszy” do jego wcześniejszego „Głodu”, stanowiącego
odpowiedź na kingowy „Bastion”. Dzięki temu w ręce czytelników trafia
dynamiczna powieści z dreszczykiem, niezłymi, choć nie zawsze dobrze
wykorzystanymi pomysłami i całkiem wciągającą fabułą.
Czyli jest dobrze. Nie tylko, gdy rozpatrywać
„Suszę” jako lekturę wakacyjną. To po prostu dobra lektura dla miłośników
thrillerów i grozy, która wcale nie musi pochodzić z nadnaturalnego źródła.
Recenzja opublikowana także na portalu Kostnica.
Komentarze
Prześlij komentarz