BATMAN I
ŚMIERĆ
Warren Ellis, jeden z tych brytyjskich
scenarzystów, którzy pokazali na amerykańskim rynku komiksowym, na co stać
sarkastycznych pisarzy z Wysp, jednak w czym jak w czym, ale w superhero nie
czuje się zbyt dobrze. Zrobił kilka ważnych opowieści (choćby „Iron Man:
Extremis”), a przy niektórych seriach na dłużej się zadomowił (przygody
mutantów od Marvela), ale i tak to jego bardziej niezależne, a już na pewno te
skierowane do dojrzałego czytelnika, wyszły mu najlepiej. Teraz zaś wraca do
superhero, a dokładniej do Batmana, którym też zresztą już się zajmował. I jak
mu to wychodzi? Nie tak świetnie, jak w historii „Planetary/Batman: Noc na
ziemi”, gdzie genialnie zabawił się różnymi wersjami tej postaci, sprytnie
zachowując stylistykę różnych autorów, ale i tak jest bardzo, bardzo dobrze.
Śmierć. Groby. I Batman i Alfred doskonale je
znają. Ten drugi regularnie odwiedza cmentarz na posiadłości Wayne’ów, gdzie
dba o groby i martwi się tym, kiedy będzie musiał zajmować się też grobem
Bruce’a. Ten pierwszy poluje właśnie na kolejnego mordercę, nie mając pojęcia dokąd
doprowadzi go ta sprawa. I że być może będzie to grób…
Batman w wykonaniu Ellisa to opowieść mroczna, brutalna,
ale i – a to ważne – bardzo skupiona na postaciach. Na ich osobowość, psychice,
obawach. Temat śmiertelności bohatera, który tu porusza, nie jest nowy, w
„Batku” też nie raz się z nim siłowano, choćby we wznawianym obecnie
„Knightfall”. W komiksach superhero wątek ten najlepiej poruszył chyba
DeMatteis w „Ostatnich łowach Kravena”, ale Ellis nie pozostaje za nim daleko w
tyle. A jednocześnie, jedni powiedzą, że przede wszystkim, inni, że na drugim
planie, ot kwestia podejścia, snuje fabułę w sam raz dla Batmana. Gatunkowy,
rasowy thriller psychologiczny, o wiele lepszy niż to, co niedawno zaserwowali
nam twórcy albumu „Joker/Harley: Zabójczy umysł”.
Bo może Ellis pisze thriller gatunkowy, ale mniej
typowy niż tam pisała Garcia. A na thrillerach się zna, bo nawet książki w tym
gatunku nam serwował – po polsku wyszła jedna z nich, „Wzorzec zbrodni”, może
nienajlepsza, daleka jakością od komiksów autora, ale pokazująca, że na gatunku
się zna. I na jego przełamywaniu też. „Grób Batmana” to thriller wzorcowy, ale
i przełamany. Rzecz dla fanów mrocznych opowieści detektywistycznych, jakimi
przygody Człowieka Nietoperza być powinny, ale i jednocześnie dobre superhero,
z zaangażowaniem twórcy w kreowanie rysu psychologicznego postaci, co zdarza
się coraz rzadziej.
Ellisowi w tym wszystkim partneruje Bryan Hitch, z
którym wcześniej zrobił „Authority” czy „Stormwatch”. W „Transmetropolitanie”
też na chwilę się udzielił, ot epizod, ale warto wspomnieć. Bo obaj twórcy
dobrze się dogadują i to widać, a z ich współpracy wychodzi dzieło realistyczne,
mroczne, dopracowane i po prostu świetne. I co? Na pewno jedna z najlepszych
nowości o Batmanie od dłuższego czasu – a dokładniej od „Trzech Jokerów”, jak
dla mnie. Kto lubi, niech bierze w ciemno.
Dziękuje wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz