Tyle jest
różnych pokus, strasznie dużo
Jak się
im wszystkim nie dać, bardzo trudno
Co raz to
jedna z drugą lezą pod oczy
Oj pełno
jest okazji żeby się stoczyć
Wszędzie
dookoła czyha pokusa goła
Wszędzie
gdzie się nie spojrzę
Chcę
sobie zrobić dobrze
- Elektryczne gitary
„Dziewczyna do wynajęcia” to jedna z tych mangowych
serii, na których nowe tomiki czekam najbardziej niecierpliwie. Bo kupuje mnie,
bo śmieszy mnie, przede wszystkim jednak potrafi zagrać na moich emocjach i to
cenię. A w tym tomie tych emocji mamy od choroby i jeszcze trochę. Więc przygotujcie
się na wzruszenia, na śmiech, na zażenowanie, na kibicowanie i… Na niedosyt
także, bo po wszystkim będzie Wam mało.
Randka trwa! Sumi chciała odbyć randkę treningową,
Kauzya ją wspiera, ale nie widzi do czego to wszystko zmierza. Zaangażowanie dziewczyny
jest wręcz zadziwiająco duże, do tego ma ona swój plan, a na dodatek nadchodzi
czas… wyznania! Co z tego wyniknie?
To jednak dopiero początek. Już wkrótce bowiem
dojdzie do dramatycznych wydarzeń, które… Właśnie, co ze sobą przyniosą?
Nie wiem czy jestem wielkim fanem „Dziewczyny do
wynajęcia” – znam takich, którzy swoimi reakcjami na serię, jej wydarzenia i samych
bohaterów wchodzą na poziom dla mnie nieosiągalny – ale lubię to. Lubię
nieporadność bohaterów, lubię ich poplątane relacje, ich mądrości i głupoty,
uwielbiam emocje, uwielbiam towarzyszyć im w ich problemach i im kibicować. I
mieć nadzieję, że będzie dobrze. Głównej parze nie kibicuję jakoś mocno, do
Kazuyi pasują mi bardziej inne dziewczyny niż ta, na której się zakręcił, ale
to z nią na pewno ostatecznie będzie. Ale nie zmienia to faktu, że jest co
przeżywać i na czym się skupiać.
A tym razem jest tego jeszcze więcej. Ta cudowanie
nieporadna „randka” z Sumi, z tym jej równie nieporadnym wyznaniem to jedno,
ale po tym jakże przyjemnym rozdziale, nadchodzi czas bardziej dramatycznych
zdarzeń, które zaatakują nas z dużą mocą. Więcej nie zdradzam, ale dzieje się,
oj dzieje i po wszystkim, jak po każdym tomie zresztą, zostaje tylko poczucie niedosytu
i żal, że teraz trzeba czekać. Ale czekać jest, tradycyjnie przecież, na co.
Wymiata ta manga, oj wymiata. I może znam lepsze
romantyczne historie dla facetów, jak chociażby „Bakuman” czy „Video Girl Ai”,
„Dziewczyna…” swoją robotę też robi. Znakomicie napisana, świetnie
zilustrowana, dla wszystkich nie jest, jej bohaterowie drażnić potrafią, ale mało
jest serii z tak emocjonalnie zaangażowaną treścią. I choćby dlatego warto.
Jak nie
wyciągnąć ręki po łatwą zdobycz
Jak nie
dogodzić sobie może mi powiesz
Już z
każdej strony pełzną potworne żądze
Będę
uprawiał nierząd za pieniądze
- Elektryczne gitary
Dziękuje wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz