Moriarty #11 - Sir Arthur Conan Doyle, Ryosuke Takeuchi, Hikaru Miyoshi

KRWAWY ZNAK CZTERECH

 

Żonglowanie schematami, zabawa motywami i próba odnalezienia w opowieści czegoś nowego, a jednocześnie dochowanie wierności oryginałowi i oddanie zarówno jemu, jak i historii, tego, co im się niełazy. Taką drogę obrali twórcy tej serii i podążają nią konsekwentnie. I dobrze, bo wszystko to składa się na naprawdę dobrą rzecz. A jej wykonanie i całe to podejście sprawia, że to coś nie tylko dla miłośników Sherlocka czy mang.

 

Gdy była młoda, Mary przeżyła zniknięcie ojca. Ale choć od tamtej pory minęły lata, jedno pozostało niezmienne: raz w roku ktoś przysyła jej po jednej perle. Tym razem jednak przyszedł też list. I to z prośną o spotkanie. Czy Sherlock zdoła rozwikłać tę zagadkę?

 

Jak zrobić dobrą serię o legendarnych bohaterach równie legendarnych dzieł literackich? A no wystarcz wziąć masę z klasyki Arthura Conan Doyle’a, potem zająć się tym, czego u niego tak się nie czuło, czyli odwołać się do autentycznych klimatów Anglii XIX wieku, ale zamiast zrobić z tego historyczne opracowanie, przeciążone nadmiarem faktów, zaserwować nam to w formie lekkiej, przyjemnej i stricte współczesnej. Dorzucić do tego sporo psychologii, nie zapomnieć o zagadce, bo to w końcu kryminał / thriller, dobrze uchwycić bohaterów, pomieszać, wstrząsnąć, dorzucić dobre tempo, bo akcji to wymaga…

 

No i to wszystko się tu udało. Udało się dobrze wykreować to wszystko, z klimatem i realiami włącznie, udało też złożyć hołd klasyce i dodać coś od siebie, choćby tylko własną wrażliwość artystyczną. Dlatego czyta się to naprawdę przyjemnie, zabawa jest udana zarówno jako samodzielne dzieło dla tych, nieznających Sherlocka i jego przygód, jak i dodatek do kultowej opowieści. A może bardziej wariacja na jej temat? Różnie można to wszystko traktować, różnie można podchodzić, tak czy inaczej jest dobrze. Nawet bardzo.

 


Graficznie też, bo rysowana jest może i sterylnie, może i czystą kreską, której autor nie pozwala sobie na szaleństwo, niemniej miłą dla oka i dobrze oddającego to, co oddawać ma. Fajna rzecz. Nie tylko dla fanów Sherlocka, Moriarty’ego, prozy Conana Doyle’a czy japońskiego komiksu i za to też sobie ten cykl cenię.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze