Każdy
Twój lęk każdy strach
Nie
zmieszczą się w Twojej torebce
Znów pada
deszcz
Pada
gęściej i gęściej
Wezmę
Twój lęk
W mojej
zmieści się ręce
Za oknem
świat
Którego
żadne z nas nie chce
- Strachy na Lachy
No i znów zapachniało miłością. Zapachniało
kobiecym ciałem. Zapachniało seksem. Uczuciami. Ale i smutkiem. Bo zawsze w
każdym życiu, każdym związku, w miłości każdej jakieś problemy są. A przeszłość
i przyszłość, nawet z happy endem, pełna zawsze jest smutnych momentów. Czyli
dobrze jest, skoro jest smutno i jest romantycznie, bo emocji to wywołuje
wiele. A zabawa, jak zwykle jest znakomita. Poruszająca. I przyjemnie dojrzała.
Wspólne życie Asako i Koutatrou rozwija się. Przywykają
do siebie, do mieszkania ze sobą, ale… No cóż, kobieta kompleksów jeszcze się
nie wyzbyła, a tu już na horyzoncie pojawia się osoba, przez którą ten kompleks
powstał!
O miłości mang jest dużo. W sumie temat tak nośny,
że chyba obok shounenowych bitewniaków najpopularniejszy w tym wszystkim, ale
zazwyczaj wygląda to tak: spotykają się, poznają, coś im tam się plącze, cos im
pod nogi pada, jak te kłody, ale w końcu ostatecznie są ze sobą. Związek?
Chwilę jest, najczęściej bywa z tym, jak pogodą: w kratkę. I fajnie, ja takie
przetasowania lubię, ale czasem chcę coś więcej, coś dalej. Chcę poczytać o
związku, który się utworzył, ukształtował częściowo i kształtuje nadal. No i
chcę poczytać o dojrzalszych ludziach zmagających z dorosłymi problemami i
wtedy sięgam po „Zapach miłości”. I jestem usatysfakcjonowany.
Tym bardziej, że sam do jakichś tam szczególnie
dojrzałych nie należę, bo lubię pielęgnować w sobie te swoje wewnętrzne dziecko
i bo gdzieś mam konwenanse, co wypada, a co nie – nie mój to problem jeśli ktoś
problem z tym ma. A bohaterowie tej mangi też jakoś wybitnie dojrzali nie są.
Niby wiek na grzbiecie, niby sporo za nimi, niby praca, niby dorosłe życie, ale
mają w sobie coś uroczo infantylnego czasami. I tak miło mi się brnie przez ten
ich związek, towarzyszy im w sytuacjach zwyczajnych i łóżkowych. W ich
problemach i radościach, wzlotach i upadkach. Dużo tu gadania, mało akcji, ale
nie trzeba tej akcji, by rzecz wciągała i ruszała. I śmieszyła przy okazji.
A są jeszcze świetne ilustracje. I jakiś taki
ogólny klimat tego wszystkiego, przez co jeszcze mocniej tę mangę się czuje.
Jak zapach ciała bohaterki czuje jej partner. Dla mnie świetna rzecz i chętnie
wrócę tu jeszcze nie raz i nie dwa.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz