Wreszcie doczekaliśmy się końca „Bajki na końcu
świata”. I już samo to doceniam, bo to taka seria, którą można było ciągnąć i
ciągnąć, finałem jako takim się nie przejmować, bo rozgrzebane, zawieszone też
mogłoby to pozostać i byłoby okej. Ale jednak mamy zakończenie i to zakończenie
bardzo satysfakcjonujące. Nie mówię, że nieprzewidywalne, ale nie o to przecież
chodziło. Zabawa jest znakomita, a ten ostatni tom potwierdza tylko, że „Bajka”
to jedna z najlepszych (jeśli nie najlepsza) rodzimych serii dla dzieci
ostatnich lat.
Wędrówka Wiktorii i Bajki trwa. Z tym, że teraz
czeka na nie podróż nie w przestrzeni, a czasie! Dokąd je zaprowadzi? I jak się
skończy?
Czytam to i moje wewnętrzne dziecko bawi się
znakomicie. Czytam to i ten dorosły ja też świetnie się bawi. Dużo jest na
rynku serii dla dzieci – tych rodzimych też całkiem sporo. Wszystkich nie
czytałem, ale z tych, które znam, „Bajka na końcu świata” definitywnie jest
najlepsza. Coś atrakcyjnego dla dzieci, coś nowoczesnego, ale i mającego w
sobie sporo z klasycznych opowieści, a zarazem także nieobrażającego
inteligencji czytelnika dorosłego już. Ot dokładnie to, czego oczekuję od
dobrej serii familijnej.
No a „Bajka” ma w sobie jeszcze inne rzeczy, które
trafiają w mój gust. Bo tak – historie drogi to zdecydowanie, nomen omen, moja
bajka. Poza tym post apo i szeroko pojmowaną fantastykę to ja lubię. A tu
wszystko to zmiksowane jest tu w sympatyczne dzieło, z przesłaniem, z
dydaktyzmem, z mądrością, ale podanymi w sposób lekki, łatwo przyswajalny i
atrakcyjny dla odbiorcy. Bo nic tu na siłę, wszystko po prostu płynie przed
siebie naturalnym rytmem i jest naprawdę udane.
No i ten finał… Czy jest definitywny, czy nie,
zdradzać nie zamierzam, jak i nie zamierzam mówić, w którą to wszystko poszło
stronę. Liczy się, że kierunek serii pozostał dobrze obrany. Są przygody, są
dramaty, są niezwykłości, urok jest i humor także. Sympatyczne postacie,
ciekawie skrojony świat… No po prostu dużo dobrej zabawy. Aż chce się zacząć od
początku i połknąć teraz to wszystko na raz, żeby przeżyć to jeszcze raz. I
lepiej odkryć całość.
No i to najlepiej świadczy o tym, jak dobra jest to
seria. Świetnie zilustrowana, znakomicie wydana – standard, ale zawsze wart
docenienia. Przede wszystkim jednak to kawał udanej opowieści dla każdego, satysfakcjonującej
i bawiącej, mającej coś do powiedzenia i pokazania. Nic więcej dodawać chyba
już nie trzeba.
Dziękuję wydawnictwu
Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz