Kasane #8 – Daruma Matsuura

PRAGNIENIA SERC

 

I hear the sons of the city and dispossessed

Get down

Get undressed

Get pretty but you and me

We got the kingdom

We got the key

We got the empire

Now as then

We don't doubt

We don't take direction

Lucretia

My reflection

Dance the ghost with me

- The Sisters of Mercy

 

„Kasane” to taki fajny przykład dojrzalszej mangi, która może jest thrillerem, może jest romansem, może obyczajową opowieści o pięknie i spełnianiu aktorskich marzeń, a może fantastyką, ale przede wszystkim jest historią, w której najważniejsze są zaludniające je postacie. I właśnie to wnikanie w bohaterów i relacji miedzy nimi, z jednoczesnym niezaniedbywaniem zwrotów akcji, przeciwności losu, popychających opowieść do przodu i tajemnic, które nas intrygują sprawia, że tak dobrze czyta się tę serie.

 

Kasane nadal kontynuuje swoją karierę. Choć musiała zacząć od nowa, z nową twarzą – tym razem twarzą swojej siostry – próbuje nadrobić to, co utraciła. A nawet wspiąć się na wyżyny, na jakie nie udało się dostać jej własnej matce, czyli zagrać rolę Lady Makbet. Ale jednocześnie nie wiem, że Nogiku chce ją zniszczyć i pomścić śmierć rodzicielki. Dokąd doprowadzą nasze bohaterki pragnienia ich serc?

 

Historia historią, ale ja w tej serii najbardziej lubię to, jak podchodzi się tu do postaci. Jak się je kreuje, jak prowadzi związki między nimi i skupia na psychice. To nie seria, gdzie dzieje się dużo, szybko, z wielkimi oczami i tym podobnymi rzeczami.„Kasane” to rzecz poważna, depresyjna, smutna, ponura. Taka ludzka, bo co z tego, że to fantastyka o byciu kimś innym, skoro i tak skupia się na nas, naszych instynktach, ciemnych stronach naszej natury, rządzach, pragnieniach i dążeniu do osiągniecia sukcesu. Po trupach, oczywiście. I o tym co i jak z tego wynika, dokąd prowadzi i jak to może się skończyć. A nie skończy się dobrze.

 


Jednocześnie główny temat, czyli wygląd, też jest tu obecny i to mocno. Bo to rzecz o koszmarze tak brzydoty, jak i piękna. O naszych pragnieniach i jak rozmijają się z tym, czego tak naprawdę potrzebujemy. A wszystko to osadzone w opowieści spod szyldu dreszczowca, gdzie spotykają się i romans, i dramat w stylu rodzinnych sekretów. I gdzie spotkać można jakąś satyrę, komentarz społeczny, krytykę naszej nastawionej tylko na urodę mentalności, ale też i swoistą analizę odtrącenia, która potrafi jeśli nie wywołać jakieś demony, to na pewno uwolnić te już w nas tkwiące. Że o ludzkiej chciwości jako takiej nie wspomnę.

 

No i jeszcze świetnie narysowana to seria, bo a graficznie balansuje na granicy mroku i delikatności. Erotyzmu i romantyzmu. Aktorskiej ekspresji i elementów rodem z estetyki horrorów i thrillerów. W skrócie: dla mnie warto. I to bardzo.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze