I hear the sons of the city and dispossessed
Get down
Get undressed
Get pretty but you and me
We got the kingdom
We got the key
We got the empire
Now as then
We don't doubt
We don't take direction
Lucretia
My reflection
Dance the ghost with me
- The Sisters of
Mercy
„Kasane” to taki fajny
przykład dojrzalszej mangi, która może jest thrillerem, może jest romansem,
może obyczajową opowieści o pięknie i spełnianiu aktorskich marzeń, a może fantastyką,
ale przede wszystkim jest historią, w której najważniejsze są zaludniające je
postacie. I właśnie to wnikanie w bohaterów i relacji miedzy nimi, z
jednoczesnym niezaniedbywaniem zwrotów akcji, przeciwności losu, popychających opowieść
do przodu i tajemnic, które nas intrygują sprawia, że tak dobrze czyta się tę
serie.
Kasane nadal
kontynuuje swoją karierę. Choć musiała zacząć od nowa, z nową twarzą – tym
razem twarzą swojej siostry – próbuje nadrobić to, co utraciła. A nawet wspiąć
się na wyżyny, na jakie nie udało się dostać jej własnej matce, czyli zagrać
rolę Lady Makbet. Ale jednocześnie nie wiem, że Nogiku chce ją zniszczyć i
pomścić śmierć rodzicielki. Dokąd doprowadzą nasze bohaterki pragnienia ich
serc?
Historia historią,
ale ja w tej serii najbardziej lubię to, jak podchodzi się tu do postaci. Jak
się je kreuje, jak prowadzi związki między nimi i skupia na psychice. To nie
seria, gdzie dzieje się dużo, szybko, z wielkimi oczami i tym podobnymi
rzeczami.„Kasane” to rzecz poważna, depresyjna, smutna, ponura. Taka ludzka, bo
co z tego, że to fantastyka o byciu kimś innym, skoro i tak skupia się na nas,
naszych instynktach, ciemnych stronach naszej natury, rządzach, pragnieniach i
dążeniu do osiągniecia sukcesu. Po trupach, oczywiście. I o tym co i jak z tego
wynika, dokąd prowadzi i jak to może się skończyć. A nie skończy się dobrze.
Jednocześnie główny
temat, czyli wygląd, też jest tu obecny i to mocno. Bo to rzecz o koszmarze tak
brzydoty, jak i piękna. O naszych pragnieniach i jak rozmijają się z tym, czego
tak naprawdę potrzebujemy. A wszystko to osadzone w opowieści spod szyldu dreszczowca,
gdzie spotykają się i romans, i dramat w stylu rodzinnych sekretów. I gdzie
spotkać można jakąś satyrę, komentarz społeczny, krytykę naszej nastawionej
tylko na urodę mentalności, ale też i swoistą analizę odtrącenia, która potrafi
jeśli nie wywołać jakieś demony, to na pewno uwolnić te już w nas tkwiące. Że o
ludzkiej chciwości jako takiej nie wspomnę.
No i jeszcze świetnie
narysowana to seria, bo a graficznie balansuje na granicy mroku i delikatności.
Erotyzmu i romantyzmu. Aktorskiej ekspresji i elementów rodem z estetyki
horrorów i thrillerów. W skrócie: dla mnie warto. I to bardzo.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz