„Wehikuł czasu” serwuje nam kolejną klasykę
postapo. I kolejne dzieło, którego dotąd na polskim rynku nie było, a jednak
jest tak dobre, że aż żal się czuje, że wcześniej nie mieliśmy okazji go
poznać. Ale w końcu jest, w końcu poznaliśmy i… I okazuje się, że to rzecz
nadal bardzo aktualna, świetnie poprowadzona, znakomicie wyważona i wciągająca.
Ot serwująca nam wszystko to, czego od klasyki fantastyki oczekujemy.
Stany Zjednoczone i Związek Radziecki. Dwa mocarstwa,
dwa wrogie sobie państwa. Wojna w końcu musiała wybuchnąć między nimi. I
wybucha. Atomowa. Sowieckie bomby niszczą zdecydowaną część Ameryki, dziesiątki
milionów obywateli giną, a niedobitki cierpią głód, choroby popromienne i
zdziczenie.
I tu na scenę wkraczają ludzie z mieściny na
Florydzie, Fort Repose, którzy wierzą, że da się rozwiązać wszelkie problemy, z
jakimi zmaga się świat. Idealiści? Szaleńcy? A może mają rację?
Postapo. Dziś to gatunek mocno eksploatowany i w
pewnym sensie zużyty. Zużyty? A no widowiskowe, epickie kino z efektami
sprawiło, że z opowieści niosących pewną ideę, przesłanie i przestrogę zostało
najczęściej wyrugowane intelektualnie widowisko, gdzie widz ma się cieszyć
rozwałką ewentualnie klimatem. I gwiazdami kina, bo jakżeby inaczej. Ale był
czas, kiedy gatunek to było coś. Na długo przed Kingiem i jego „Bastionem”
(który do „Babilonu” zresztą porównywano), a zatem i na jeszcze dłużej przed
całą falą naśladownictwa, jaką wywołał, a która dobrze ma się do dziś (a może
nawet dziś ma się lepiej, niż przed laty) postapo starało się nieść coś ponad
tylko rozrywkę. I często niosło. Nie mówię, że dziś zupełnie tego nie robi, bo
np. fantastyczna proza Atwood (tak mocno, pełnymi garściami czerpiąca
fabularnie z prozy Vonneguta) pokazała, że można i że warto, a nawet trzeba,
ale to wyjątki potwierdzające regułę.
Na szczęście mamy klasykę, która nadal pozostaje
świeża i nadal robią robotę. „Biada Babilonowi” zaś to ewidentnie jedna z nich.
Zresztą swego czasu ta powieść służyła Johnowi Lennonowi do napędzania jego
antywojennych poglądów. I taka właśnie jest ta książka – antywojenna, ale i przestrzegająca
nas, próbująca coś pokazać, powiedzieć o nas i świecie i to, co mówi, to przed
czym ostrzega, choć od premiery minęło już niemal sześćdziesiąt pięć lat, nadal
jest trafione i aktualne. Zmienił się świat, zmieniły czasy, ale jak widać
przerażająco wiele i to, co najgorsze, pozostało takie samo.
Ale nie tylko o ludziach i świecie mówi ta książka.
To fantastyka, to postapo więc musi być wizja i jest. I ta wizja się broni,
jest przemyślana, ma świetny klimat i widać, jak szeroko pojmowana fikcja
naukowa wiele z tego wszystkiego czerpała i czerpie. Do tego rzecz jest
świetnie napisana, przemawia do wyobraźni, skłania do zastanawianie i zostaje z
czytelnikiem na dłużej – w sercu i umyśle.
W skrócie, kolejny świetny tom „Wehikułu czasu”.
Wart poznania pod każdym względem. No a tu jeszcze Rebis zapowiada w nim
wydanie m.in. ostatniego tomu „Odysei kosmicznej” i drugiej części „Ramy”, więc
ja już ostrzę sobie zęby na kolejne książki, bo jest na co.
Dziękuję wydawnictwu
Rebis za możliwość przeczytania książki.
Komentarze
Prześlij komentarz