Most do Terabithii - Katherine Paterson


Jess ma 10 lat i kocha bieganie i rysowanie. Życie nie jest jednak dla niego łatwe. Jego rodzina jest biedna, a siostry wyśmiewają siez jego zainteresowań. Wszystko zmienia spotkanie nowej sąsiadki, Leslie, rówieśnicy, która pokazuje mu, co to znaczy siła wyobraźni...


Po raz pierwszy z "Mostem..." zetknąłem się w wersji filmowej. Ekranizację kupiłem bez większych oczekiwań, ponieważ była tania. Spodziewałem się średniego, acz niezłego filmu w stylu "Opowieści z Narnii", ale dostałem w zamian coś, co po prostu mnie zachwyciło. Dobiło dubbingiem, ale wstrząsnęło realizmem i zwrotem akcji, który wywrócił mój świat do góry nogami. Zapragnąłem przeczytać powieść, ale na pragnieniu się skończyło, bowiem zdobycie jej okazało się niemożliwe. Aż do teraz.


Przyznam się, ze otwierając "Most..." miałem mieszane uczucia i pewne obawy. Czy książka przeznaczona dla 10 latków może być dobra? Harry Potter był jednym z nielicznych wyjątków, które zachwycały, lecz większość zawsze okazywała się porażką. Coś, co pokochałem w wersji filmowej, w wersji literackiej okazywało się gniotem niemal nie do przebrnięcia.


Na szczęście - i chwała Ci za to, pani Patterson! - powieść, choć prosta stylistycznie, a wręcz ascetyczna w opisach, okazała się lekką, przyjemna i zachwycająca lekturą, od której nie mogłem się oderwać, dopóki jej nie skończyłem w kilka godzin od wzięcia tomu do rąk.

Fabuła jest tutaj identyczna z filmem z drobnymi jednak różnicami. Mniej w niej fantastyki niż w filmie, a więcej prawdy i realizmu. Życie bohaterów nie jest lekkie, a wyobraźnia nie kreuje im aż tak niezwykłych istot, jak spece od efektów specjalnych, i jest to jak najbardziej in plus. Terabithia bowiem to nie magiczna kraina po drugiej stornie szafy, a zaledwie niewielki las, w którym bohaterowie dają upust swej fantazji. T odskocznia od rzeczywistości i codzienności pełnej obowiązków, szkoły i dojenia krów. Dzięki niej czują, że żyją i mogą pokonywać swoje słabości.


Bohaterowie też są bardzo ludzcy. Zazdrośni, niedojrzali, czasem chamscy i mściwi. Jest w nich dobro, ale nie brak im też okrucieństwa. Jess to dzieciak, który wierzy w Boga, bo musi i wcale mu się to nie podoba. Leslie to dziewczyna, która z religią nie miała dotąd styczności, ale to, co odkrywa, jest dla niej piękne, choć nie czuje konieczności wiary. Zderzenie ich światów zmienia oboje i daje im coś wspaniałego.


A potem następuje wolta i... Oglądałem film, pamiętałem wydarzenia i sądziłem, że jestem na to gotowy. Przecież książka już mnie nie zaskoczy, wiem co się zdarzy, wiem... Wiem, że się myliłem. Nie zaskoczyła, to prawda, bo przecież od filmu nie różni się niczym, jak już wspominałem, ale i tak dostałem od niej po głowie. Nie oszczędziła mnie, wstrząsnęła, doprowadziła niemal do łez. Zachwyciła.


I dlatego polecam ją gorąco wszystkim. I dużym i małym. Od jej premiery minęły 34 lata, ale pomimo drobnych wzmianek o hipisach czy Wietnamie, nie straciła nic na swej wymowie, czy aktualności. I nie straci nigdy.


Jednym słowem: Wielkie dzieło, do którego chce sie wracać i wracać.

Komentarze