Regulamin tłoczni win - John Irving


POGODNA I CIEPŁA OPOWIEŚĆ O SIEROTACH I ABORCJI


Homer Wells to jeden z wychowanków sierocińca prowadzonego przez dr Larcha, specjalistę od aborcji. Chłopiec wiedzie życie typowego sieroty, ale pech sprawia, że nie może znaleźć rodziny zastępczej. Jako najstarszy z wychowanków zaczyna być szkolony przez Larcha na położnika, ale zaczyna buntować się przeciwko wykonywaniu aborcji. Jego życie zmienia się, gdy na skrobankę przyjeżdża niejaka Candy...


Kocham książki Irvinga i kocham mocne tematy, więc kiedy zobaczyłem, że "Regulamin..." traktuje o aborcji, od razu zamówiłem powieść. I nie rozczarowałem się, choć spodziewałem się, że dostanę książkę znacznie lepszą, coś na poziomie "Hotelu New Hampshire".


Nie mniej nadal uważam to za wielką powieść i polecam każdemu.


Styl nie jest tu typowy dal Irvinga, pozbawiony szaleństwa jakie poznałem w "Hotelu...", przyjemny, lekki, klasyczny wręcz... Z jednej strony to wielka zaleta, z drugiej drobna wada. Treść też nie jest tak szalona, jak we wcześniejszych hitach autora, stonowana, prawdziwa - czasem do bólu (nie przypadkiem kobiety mdlały, kiedy w latach 80 autor publicznie odczytywał fragmenty "Regulaminu...") - ale w klimatach Irvinga, czyli wręcz saga rodzinna.


In plus zaliczyłbym zdecydowanie pracę, jaką autor wykonał, by zgłębić się w temat, realistycznie przedstawić aborcję i położnictwo. Do tego znakomita psychologia, ciepła i pogodna, choć zarazem gorzka treść. Powieść jest przewidywalna, ale wynika to z jej realizmu, a do tego autor nie pożałował nietypowych rozwiązań i finał wzrusza, smuci, złości, irytuje i... urzeka pięknem.


Poza tym otrzymujemy też ważny głos w dyskusji o aborcji, głębię, przesłanie, wiele życiowych prawd i szczerość, która nie pozwala nie polubić autora.


Tak więc powieść polecam każdemu, a w szczególności kobietom, które chciałyby poddać się aborcji - niech przekonają się czym to jest, jak wygląda i ile może zmienić. Polecam!

Komentarze